I w ten oto sposób, po otrzymaniu tego poniżej dokumentu, nasze najmłodsze dziecko oznajmiło nam i światu, że czas na opuszczenie rodzinnych pieleszy. Oczywiście byliśmy cały czas przygotowani, że ten moment nieuchronnie nastąpi i wcale tu nie chodzi o syndrom opuszczonego gniazda. Mając najmłodsze dziecko o wiele młodsze od starszego rodzeństwa, ono zawsze przecież jest małe. Starsi poszli w świat, a małe zawsze było małe. Do teraz. Bo teraz cieszy się wynikami matury, perspektywą studiów i samodzielnego mieszkania, możliwościami jakie daje wielki świat. A że zatęskni niejednokrotnie za urokiem i ciszą wioski, którą już zdążyła pokochać, za Ronją budzącą ją rano, gdy my nie mamy jeszcze ochoty wstać, za spacerami z psami po leśnych ścieżkach i ćwiczeniami jogi na trawie? Ona już to wie, ale młodzieńczy entuzjazm poznawania i zdobywania jest tak silny, że trzeba się temu po prostu poddać. Odwieczne prawo natury. A my? My będziemy cieszyć się wszystkimi jej radościami i sukcesami, wspierać w smutkach i potknięciach i ... przyzwyczajać się, że wszystkie dzieci mamy już dorosłe.
Każdy rodzic to przechodzi. Pozostaje nam trwać przy dzieciach i zyczyć powodzenia.
OdpowiedzUsuńTak i odchodzenie w dorosłość każdego z dzieci, przeżywa się dokładnie tak samo mocno.
UsuńOj, znam te uczucia... I radosc, i smutek.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam WSZYSTKIE wpisy, od poczatku do konca. Podoba mi sie u Ciebie:) Bede zagladac. Zdjecia cudne!
Pozdrawiam
Dziękuję i serdecznie witam za tym moim oknem :) Przede wszystkim gratuluję przejścia przez te wszystkie wpisy ;) Pozdrawiam również.
UsuńGratulacje dla Maturzystki.
OdpowiedzUsuńWyfruwanie dzieci z gniazda, znam to uczucie, na początku tęskniłam i bardzo mnie to bolało, mimo, że to naturalna kolej rzeczy.
Teraz przyzwyczailiśmy się do ciszy i spokoju i dobrze nam z tym.
Jak przyjeżdżają dzieci z wnukami, to jest gwarno i wesoło, ale kiedy wracają do siebie cieszymy się ciszą.
Serdeczności:).
I jestem pewna, że u nas będzie dokładnie tak samo :)
Usuń