Translate

sobota, 31 października 2020

Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju ...



Śmierć jest niczym. Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju,
Ja jestem ja, ty jesteś ty.
Nadal jesteśmy tym, czym byliśmy jeden dla drugiego.
Nazywaj mnie imieniem, którym mnie zawsze nazywałaś.
Mów do mnie tak, jak zawsze mówiłaś.
Nie używaj innego tonu, nie przybieraj miny uroczystej i smutnej.
Śmiej się nadal z tego, co nas śmieszyło razem.
Módl się, uśmiechaj się, myśl o mnie, módl się za mnie.
Niech moje imię będzie wymawiane w domu tak, jak zawsze było.
Bez przesadnej uczuciowości, bez śladu cienia.
Życie oznacza to, co zawsze oznaczało. Jest tym, czym zawsze było.
Nić nie została zerwana.
Dlaczego miałbym być poza twoją myślą? 
Tylko dlatego, ze jestem poza twoim wzrokiem?
Czekam na ciebie. Nie jestem daleko, dokładnie – po drugiej stronie drogi.
Widzisz? Wszystko jest dobrze. 
(autor?)


 
A jednak wciąż tak bardzo boli ...


piątek, 30 października 2020

W życiu piękne są tylko chwile, ...

 ... a na potwierdzenie tych słów dzisiejszy wpis. Nie  widziałam tego drzewa tylko parę dni (dokładnie trzy)  i proszę bardzo, co ono ze sobą zrobiło 😲




poniedziałek, 26 października 2020

W jesiennych barwach.

W niedzielę mieliśmy piękną pogodę. Dzisiaj jest już buro i ponuro, bo brak słoneczka. A te jesienne piękne kolory, tak krótko cieszą oczy, że chociaż na zdjęciach próbujemy je zatrzymać. Wczoraj idąc do naszego wiejskiego kościoła (a właściwie kościółka, bo jest naprawdę maleńki) i jeszcze wolniej wracając do domu, zrobiliśmy kilka zdjęć. Dzisiaj taki fragment naszej wioski.

 Aż się prosi, żeby w taki słoneczny dzień przejść się po wiosce z aparatem i zrobić prawdziwe artystyczne zdjęcia. Może kiedyś, bo teraz ciągle coś ...



niedziela, 25 października 2020

Szarlotka z rękopisu mojej mamy c.d.

 No to się chwalę 😉  Ciasto wyszło przepyszne z bezą i kruszonką jako górną warstwą. Blaszka już pusta 👩‍🍳😋

Jeśli ktoś ma tylko ochotę to polecam przepis. Ja następnym razem dam trochę mniej cukru, ale faktem jest, że te jabłka ze starej jabłonki są bardzo słodkie.



sobota, 24 października 2020

Ciasto na niedzielę

 Pisałam  w ostatnim  poście, że przy okazji przerabiania jabłek  mam zamiar zrobić szarlotkę. Tym razem chcę  wykorzystać stary przepis mojej mamy.  Dokładnie za pół  roku minie 25 lat od jej śmierci. Przepis pisany jej ręką znalazłam jakiś czas temu i teraz chcę go wypróbować. Ciasto wg przepisu wygląda  na kruche, ale brakuje mi tu śmietany, ale zobaczymy co wyjdzie. Jutro dam znać. 


czwartek, 22 października 2020

Jabłonki

 Mieszkając w mieście w bloku mieliśmy działkę w ROD. Całe 300 metrów kwadratowych. Wcześniej mieli ją moi rodzice, którzy posadzili tam m.in. kilka jabłonek. Nie mam pojęcia co to za odmiany były, ale pyły przepyszne. Po wyprowadzeniu się z miasta działkę sprzedaliśmy a na naszym nowym miejscu posadziliśmy nowe jabłonki. Oczywiście etykietki gdzieś się zagubiły i nazwy odmian razem z nimi. W tym roku na jednej z nich pojawiły się pierwsze owoce w ilości 6. Takie jeszcze trochę biedniutkie, nie za duże, ale najważniejsze, że już są. W przyszłym roku będzie lepiej :)

Ale póki co na jabłka chodzimy sobie na wieś. Rosną tutaj stare, jeszcze poniemieckie jabłonie, które mają już ok. 100 lat, a może nawet więcej i wciąż owocują. Bardzo lubię stare drzewa. Epatuje z nich taka moc dostojeństwa, czuje się przemijanie i historię, która się przez te wszystkie lata wokół nich toczyła. I tak bardzo chciałoby się posłuchać o tym co widziały, gdyby tylko drzewa umiały mówić ...

Najbliższy weekend będzie u mnie pod znakiem przetworów z jabłek, oczywiście o tradycyjnej szarlotce nie wspominając. 


czwartek, 15 października 2020

Deszcz i grzybki bez wychodzenia poza własne podwórko

 Popadało wczoraj i to bardzo mocno. Strumyk kawałek za domem zamienił się w rwącą rzeczkę, przelewał się przez ścieżkę, bo przepust nie radził sobie z ilością napływającej wody a staw wylał. To wszystko na całe szczęście nie jest zagrożeniem dla nas, bo jesteśmy trochę wyżej, ale wrażenie robi. Obowiązkowy spacer był tym razem krótki, bo po pierwsze stan ścieżek i łąk uniemożliwiał wszelkie dalsze eskapady, po drugie robiło się ciemno, dlatego zdjęcia są jakościowo takie jakie są a po trzecie jednak taka pogoda nie zachęca do wędrówek.

A po powrocie na własne podwórko, coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić stan naszego przydomowego lasu i okazało się, że wysypały się maślaczki i to całkiem sporo. Dużo jest malutkich, czyli zbiór własnych grzybków jeszcze przed nami. 

Zdjęcia grzybkom robiłam przy minimalnej ilości światła dziennego i na dodatek komórką, ale dla celów dokumentalnych muszą wystarczyć. Może jutro uda mi się zrobić lepsze, to wtedy podmienię.