Translate

poniedziałek, 10 czerwca 2024

Nigdy za wiele 😉

 Weszłam tam:


I wyszłam z tym:


I jeszcze róża 
A miałam w tym roku nie kupować dodatkowo żadnych kwiatków 🤭.

A teraz chodzę wokół domu i zastanawiam się "gdzie je posadzić?" 🤔😄.


sobota, 1 czerwca 2024

Majowego weekendu w Warszawie ciąg dalszy.

 Głównym celem wyjazdu do Warszawy w tym konkretnym terminie były oczywiście targi książki, ale zawsze mamy w planie dodatkowe atrakcje czy miejsca które chcemy zobaczyć, zwiedzić czy w czymś uczestniczyć. W sobotę wieczorem po udanych zakupach książkowych obrałyśmy kierunek na Starówkę, ale nie ona była tym razem celem wyprawy.  Zatrzymałyśmy się przy kościele św. Anny, bo tam chciałam pójść na wieczorną mszę. Kościół ten zawsze będzie mi się kojarzył ze śp. Ks.Piotrem Pawlukiewiczem i teraz będąc wewnątrz tego kościoła z którym był przez długie lata związany, mogę go sobie wyobrazić podczas słuchania jego głosu z nagranych kazań i konferencji. 

Zdjęcie na tle Królewskiego Zamku musi być 😏
 
 
Zachęcona przez Stokrotkę -  autorkę bloga "Bajeczki Stokrotki" (tutaj możecie zobaczyć ten konkretny wpis) wybrałyśmy się na spacer na kładkę pieszo-rowerową przez Wisłę. Sobotni wieczór, ludzi trochę było, miejscami mniej, miejscami więcej ale spokojnie można było przespacerować się na drugi brzeg Wisły i z powrotem podziwiając piękne widoki. O samej kładce mnóstwo ciekawych informacji znajdziecie w zalinkowanym wyżej blogu Stokrotki, do czego was serdecznie zachęcam.
 
W tym miejscu Ola stwierdziła, że jednak woli Wrocław 😏

Te piękne chmury nad Warszawą zwiastujące  zbliżającą się burzę skutecznie skróciły nasz spacer, ale udało nam się dotrzeć do mieszkania równo z pierwszymi kroplami deszczu. A potem już cały wieczór padało.

A w niedzielę wielka uczta dla ucha i ducha, czyli Koncert Chopinowski  w Królewskich Łazienkach. Niezapomniane wrażenia tym bardziej,  że po raz pierwszy w tym miejscu miałyśmy okazję słuchać doskonałych interpretacji muzyki Chopina w wykonaniu włoskiej pianistki Michelle Candotti.

Po koncercie spacer po "Łazienkach" zakończony podobnie jak w dniu poprzednim szybką ewakuacją bo chmury burzowe i grzmoty zbliżały się z niepokojącą szybkością.

Rododendrony i funkie - piękne połączenie, które zastosuję u siebie w ogrodzie, jak tylko moje rododendrony nieco podrosną.

A potem obiad, kawa na podróż i czas wracać do domu. 

Cały czas próbuję udowadniać, że jednak Polacy czytają 😀.
Ola przygotowana na 6-cio godzinną jazdę pociągiem 😉.
A mnie na ten czas pochłania całkowicie "Teatr  cudów" o którym pisałam na początku poprzedniego postu. 

Za rok ponownie wrócimy i ponownie damy się dobrowolnie porwać książkowym, muzycznym i kto wie jeszcze jakim klimatom 😊😀.
 

Weekend z książkami i aniołami.

 Ten wpis miał pierwotnie powstać w niedzielę w pociągu na trasie Warszawa- Legnica lecz książka, którą wzięłam do ręki, aby tylko przejrzeć nie pozwoliła na to, aby ją odłożyć zanim nie przeczytam ostatniego zdania. A ostatnie zdanie przeczytałam chwilę po tym, jak dojechaliśmy z Olą do domu. Ta książka to "Teatr cudów" Jana Marcina Szancera.

Jan Marcin Szancer uwielbiany przeze mnie ilustrator tym razem w podwójnej roli czyli jako autor i ilustrator opisuje odradzanie się teatru, kultury w pierwszych latach w powojennej Polsce. Książka pochłonęła mnie całkowicie. Od pierwszej do ostatniej strony nie byłam w stanie się od nie oderwać. Lekkość pióra autora,  tak jak lekkość i precyzja jego kreski w rysunku sprawiła, że była to prawdziwa czytelnicza uczta. 
Ale od początku.  Poprzedni weekend był pod znakiem "Międzynarodowych Targów Książki" w  Warszawie, czyli kolejna z cyklicznych książkowych imprez, które uwielbiam niepomiernie. I nawet ten tłum ludzi raz po raz tarasujący przejścia, tworzący kolejki po autografy do swoich ulubionych autorów, blokujący dojście do wybranego stoiska jest przecież obowiązkową częścią każdych książkowych targów, bo świadczy o tym, że wbrew różnym opiniom Polacy jednak czytają. 
Do Warszawy razem z Olą wyruszyłyśmy w piątek z samego rana i kilka minut po godz. 13 byłyśmy już na miejscu. 
To jeszcze Wrocław,  dworzec PKP.

W drodze do wynajętego mieszkania przerwa na kawę.
I teraz mieszkanie. Wiem, że nie wszyscy lubią takie klimaty, ale my byłyśmy zafascynowane. Okazało się, że mieszkał tu znany dziennikarz radiowy i lektor Andrzej Matul.   Zmarł 15 grudnia 2022r  (w moje urodziny 🤔) I teraz mieszkanie jest wynajmowane. Nie mam pojęcia, czy przez rodzinę  czy ktoś je kupił. Dość, że pozostało w nim wiele pamiątek po Panu Andrzeju i odnosi się wrażenie, jakbyśmy byli jego gośćmi a on lada chwila się pojawi i usłyszymy jego głos znany już z radia i filmów. 

Teraz coś co mnie wyjątkowo urzekło - anioły, wszędzie anioły. Zapewne za każdym z nich kryje się jakaś historia mówiąca o tym, jak się w tym mieszkaniu pojawił.  A to tylko kilka z nich, taka mała reprezentacja. 

Anioł z książką, czyli połączenie tego, co w tym mieszkaniu rządzi.

Anioł na suficie.

Anioł w sypialni nad łóżkiem.

Anioł na półce z książkami.

Anioł obrazek na ścianie.

Anioł w wierszach.

Anioły w kuchni nad stołem.

Po zainstalowaniu się w tym niezwykłym mieszkaniu, poczułyśmy, że nadszedł czas na obiad czyli bardzo prozaicznie - bar mleczny, a tam ...

Dla mnie placki ziemniaczane że szpinakiem i serem, a Ola wybrała pierogi ze szpinakiem. Było tak pyszne jak wygląda 😊.
I nareszcie cel główny naszego przyjazdu do stolicy, czyli przechodzimy ma drugą stronę ulicy i znikamy między stoiskami. Ja oczywiście najwięcej czasu spędziłam na stoiskach antykwarycznych. Nowości mogę kupić w każdej chwili w księgarni, a tutaj można znaleźć prawdziwe perełki.

Był też czas na chwilę relaksu przy kawie albo na trawie.



Tym razem wyjątkowo nie szukałam autorów, nie ustawiałam się po autografy ani nie uczestniczyłam w spotkaniach. Jedyny wyjątek zrobiłam dla p. Moniki Janowskiej, którą poznałam w grudniu na Wrocławskich Targach Dobrej Książki. Autorka z moich całkiem nie tak odległych okolic bo z Legnicy. 
 


Z targów wyjeżdżałam z takim stosikiem książek plus oczywiście wspomniana na początku książka "Teatr cudów", którą jak tylko skończyłam czytać Ola natychmiast spakowała do swojej torebki, celem osobistego sprawdzenia zasadności moich "ochów" i "achów" nad tą właśnie książką.
 

A o tym co jeszcze się działo podczas naszego pobytu w Warszawie będzie w następnym wpisie, mam nadzieję już niebawem a tymczasem trzymajcie się cieplutko i do szybkiego poczytania 🤗.