Udało mi się wreszcie w tym roku pojechać do Bolesławca na coroczne Święto Ceramiki Bolesławieckiej. Niby nie mam daleko, bo tylko godzinka jazdy samochodem, ale zawsze wcześniej coś tym moim planom przeszkadzało. A teraz mogłam wreszcie nacieszyć moje oczy do woli przepięknymi wzorami kubków, misek, talerzy i wszelakich innych wyrobów ceramicznych i oczywiście nabyłam coś dla siebie do domu. O tym, że mimo całej radości pozostał mały niedosyt nie muszę wspominać, bo to całkowicie zrozumiałe 😄.
Zaraz po przyjeździe trafiliśmy na paradę, a ponieważ zatrzymaliśmy się dokładnie przy wejściu do kawiarni "Stara Księgarnia" to byłabym nie sobą, gdybym nie zapragnęła tam wejść.
I tak przy mrożonej kawie obejrzeliśmy przemarsz, który towarzyszył oficjalnemu otwarciu święta boleslawieckiej ceramiki.
A potem już to co najlepsze czyli spacer między stoiskami - oglądanie, podziwianie i szukanie tego konkretnego ulubionego wzoru 41 i 166a.
Potem jeszcze oczywiście obowiazkowo targ staroci.
I do domu wróciliśmy z aniołkiem, który zamieszka w naszej sypialni.
Z płytkami z numerem domu ...
... i takimi skarbami, które dołączyły do posiadanej już kolekcji bolesławieckich naczyń.
O tym co wynieśliśmy i czego nie wynieśliśmy z targu staroci będzie w kolejnym wpisie. Na dzisiaj wystarczy 😉.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mnie tutaj z takim pięknym bolesławieckim pawiem. Miejcie się najlepiej na świecie 😀😊.
Edit. Zapomniałam o aktualnie czytanej książce J. Chmielewskiej więc szybko wstawiam 😃. Tym razem ...
I to już naprawdę na dzisiaj koniec wpisu 😄.
I
dobry klik dla Laury.