Translate

czwartek, 26 października 2023

Czas chorowania

 No i mnie jesienne choróbsko dopadło i to w takim bardzo nie pasującym mi terminie. Do końca przyszłego tygodnia L4 co oznacza, że nie mam nawet jak pojechać na cmentarz, żeby posprzątać przy grobach. Pomodlić się za rodziców mogę i w domu, świeczkę też ktoś zapali, ale jednak czegoś w tym roku zabraknie. Nie ma co mówić, ale jednak pewne zwyczaje i tradycje są we mnie bardzo mocno zakorzenione i wcale nie mam ochoty tego zmieniać, ale z drugiej strony nic na siłę. Jest w tym roku jak jest i tyle i tak to muszę przyjąć. 
A teraz już coś bardziej optymistycznego - na zdjęciach droga przez październikowy las dzisiaj podczas powrotu do domu od lekarza.
 





 
 A to już zdjęcia "naszego" nieba.

I sezon na wygrzewanie się przy kozie i suszone nie tylko jabłka w pełni.

W czytaniu na ten moment jest:


Dzisiejszy dzień pomijając wizytę u lekarza praktycznie przespałam. Ale ten czas choroby mam zamiar wykorzystać też na odrobienie blogowych zaległości i totalny odpoczynek. Tak więc do zobaczenia wkrótce i miejcie się najlepiej na świecie ❤.

Dopóki trwa zbiórka to klikam - dobry klik dla Laury.

sobota, 23 września 2023

Nasze nowe starocie.

 Nasze zamiłowanie do starych rzeczy ma się całkiem dobrze. Nigdy nie śledziliśmy żadnych nowych trendów modowych dotyczących wystroju i wyposażenia wnętrz a wprost przeciwnie, bardzo mocno trzymaliśmy się swoich gustów i upodobań. Najwiekszym komplementem było dla nas, gdy jedna z moich znajomych, podczas odwiedzin stwierdziła, że wchodząc do nas odnosi wrażenie, że ten dom jest nowy tylko z zewnątrz, bo w środku sprawia wrażenie bardzo dawno zamieszkanego, a wręcz nawet starego 😄😉. No i o to chodziło! 

Dawno temu, będąc na zamku w Malborku zachwyciłam się ceglaną podłogą i już wiedziałam, że jeśli kiedykolwiek będziemy się budować to bezapelacyjnie chcę mieć w kuchni taką podłogę z cegły. I gdy nadszedł ten czas budowy wszyscy dziwnie na nas patrzyli, kiedy Jarek na podłogę i ściany w kuchni kładł ciętą stuletnią cegłę. Co ciekawe nie minęło wiele czasu, jak w przeróżnych "wnętrzniarskich" czasopismach i portalach internetowych zaczęły się pokazywać zdjęcia promujace i wychwalające cegłę jako nowy dizajn wykańczania wnętrz. Czyli wychodzi na to, że trzymając się starego wyprzedziliśmy modę 🤣. 

Ale miało być o naszych nowych starych nabytkach. Najpierw stolik szachowy. Od bardzo dawna szukałam stolika z szachownicą i nareszcie znalazłam na miejskim targowisku. Zapłaciłam za niego całe 30 zł 🙈. Teraz tylko delikatna renowacja i można grać ♟. 

Podpowiem jeszcze, że gdyby ktoś z was miał ochotę na jakieś nowe znajomości czy chociażby krótkie pogawędki z różnymi ludźmi to wystarczy z takim stolikiem się przejść czy gdzieś przystanąć (w moim przypadku był to teren targowiska) i nie ma siły, aby co rusz ktoś do was nie zagadał, a gdybym jeszcze miała przez przypadek ze sobą bierki szachowe to conajmniej jedna partia szachów zostałaby rozegrana 😄

Lampy w hurtowym zakupie czyli pierwsza wizyta w pewnym komisie zaowocowała nabyciem 3 lamp zewnętrznych i jednej do pokoju, gdzie wstyd się przyznać wciąż wisi goła żarówka. Co prawda są jeszcze lampy, które chętnie wymienię na inne, ale to już wtedy, kiedy trafię na taką, której nie potrafię się oprzeć i nie będzie za miliony 😉.




Może nie wszystkie z tych lam są takie znowu stare, ale przynajmniej robią w rzeczywistości takie wrażenie, więc to też się liczy 😉.

I na koniec nasze skarby z targu staroci, który towarzyszył boleslawieckiemu świętu ceramiki.

Telefon podobno działa tzn. jest całkowicie sprawny i brał udział w jakimś filmie. Jak sobie przypomnę tytuł to dopiszę 😉. Jest nawet oryginalny numer przypisany do tego aparatu 😃.


I dzwonek - kupiony na prezent z tym, że w trakcie zmienił się obdarowywany. Jak już zawiśnie w swoim docelowym miejscu to też go pokażę.

I to byłoby na chwilę obecną wszystko w temacie staroci. Pozdrawiam wszystkich zaglądających i czytających i miejcie się najlepiej na świecie 😊🥰.

Dobry klik dla Laury


poniedziałek, 11 września 2023

Pracowe problemy i wioskowe świętowanie.

Rok szkolny u mnie rozpoczęty z wielkim impetem co oznacza, że wcale nie będzie lżej niż w poprzednim roku, a nawet zdecydowanie ciężej.  Mamy kilka vakatów na stanowisku nauczyciela i aby przedszkole mogło w miarę normalnie funkcjonować te braki łatane są zwiększeniem etatów i dołożeniem godzin wszystkim tym, którzy są w stanie te dodatkowe godziny przyjąć. Kiepsko to wygląda na papierze, a w praktyce jak to wyjdzie aż boję się myśleć. Do gabinetu na "gwałtu rety" potrzebny jest logopeda, bo inaczej część dzieci będzie musiało przerwać terapię, a do tego dopuścić nie wolno. Czyli dzieje się 🙀.

To teraz może coś bardziej pozytywnego.

Co roku na początku  września w naszej wiosce organizowane jest "Święto Prawdziwka i Śliwki Węgierki". W tym roku wyjątkowo ani prawdziwek ani śliwka nie obrodzili, co wcale jednak nie przeszkodziło w świętowaniu przy zupie grzybowej i cieście ze śliwkami 😉 





Powinno być jeszcze zdjęcie tej zupy grzybowej i ciasta, ale kompletnie zapomniałam, aby sfotografować te potrawy. Uwierzcie mi na słowo  że były przepyszne.

Dodatkowym punktem imprezy było Narodowe Czytanie, w którym i ja miałam okazję uczestniczyć w towarzystwie m.in wójta, przedstawicieli urzędu gminy oraz mieszkańców wioski. Podczas czytania wybranego fragmentu powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" przydzielono mi rolę  sympatycznej Leoni. Przyznam, że było to bardzo fajne i ciekawe doświadczenie 📖📚.


A u mnie Joanny Chmielewskiej ciąg dalszy. W tym tygodniu...

Trzymajcie się cieplutko i miejcie się najlepiej na świecie 🥰😊.

Dobry klik dla Laury.


sobota, 26 sierpnia 2023

Kawa w Görlitz

 Z racji udziału w komisjach do spraw awansu nauczycieli trafiają mi się wyjazdy do różnych miejscowości. Tym razem był Zgorzelec. Specjalnie pewnie bym tam nie jechała, ale przy okazji egzaminu, jak już w jestem to korzystam z  okazji aby trochę pospacerować i pozwiedzać. Jarek zaś miał okazję na podróż wspomnieniową z czasów kiedy był tutaj w Zgorzelcu w wojsku. Ponieważ  było dość gorąco, nie za bardzo chciało nam się chodzić po mieście więc zrobiliśmy sobie spacer wzdłuż rzeki granicznej czyli Nysy Łużyckiej, sentymentalne zdjęcie przy słupku granicznym 127 i mostem przeszliśmy do Ģörlitz.



 
Alejką do sentymentalnego słupka granicznego ...
... i dwa zdjęcia - 36 lat temu i teraz.






W Görlitz zaraz za mostem trafiliśmy na park i cudowną kawiarenkę. Zamówiliśmy sobie podwójne espresso i muszę przyznać, że dawno nie piłam tak dobrej kawy ☕👌.








I jeszcze spacer po parku i pytanie, czy ktoś z was wie co to za krzew z czerwonymi koralami?  Robiąc zdjęcie nie pomyślałam aby poszukać wśród tych liści tabliczki z nazwą a na pewno taka była. 




Po wczorajszym upale dzisiaj jest zdecydowanie chłodniej, pochmurno i deszczowo, czyli trochę ulgi w funkcjonowaniu. Myślami jestem już we wrześniu  i rozpoczynającym się nowym roku szkolnym, który ze względu na bardzo duże braki kadrowe zapowiada się w dość ciemnych kolorach chyba, że nagle stanie się cud i w ostatnich dniach sierpnia  znajdą się chętni do pracy w przedszkolu. Tak 3 osoby na początek by się przydały a o specjalistach takich jak psycholog czy pedagog specjalny już nawet nie wspomnę 🙈. 
Pozdrawiam serdecznie i miejcie się najlepiej na świecie 🥰😊.

Klik dobry dobry dla Laury.