Taki mój bukiet z kwiatów i ziół zebranych spontanicznie, a właściwie z wewnętrznej potrzeby zaznaczenia dzisiejszego święta. I Ronja, która od momentu naszego powrotu do domu, po czterech dniach naszej nieobecności, postanowiła towarzyszyć mi wszędzie, gdzie jestem. Mój psi stróż.
Piękne psisko, kwiatki też. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam takie bukiety, naturalne, piekne i akurat na wczorajsze swieto.
OdpowiedzUsuńDobrze miec takiego stroza:) A nie obrazil sie, ze go zostawiliscie? Pamietam, kiedy nasz piesio poczul sie bardzo urazony, kiedy wyjechalismy na kilka dni bez niego (jeden jedyny raz). Traktowal nas przez jakis czas jak powietrze:). Potem zawsze skamlal, gdy sie pakowalismy, jakby sie bal, ze znow go zostawimy. Psy są madre!
Na nas Ronja się nie obraziła, ale na opiekunki, które zostały z naszymi pasami w domu i owszem. Nie dość, że wprowadził się do domu ktoś z poza stada, to jeszcze swoje zwyczaje śmie wprowadzać ;) Była foch i to bardzo obrazowy :)
UsuńA wiesz, ze podobny bukiet skomponowałam sobie w piątek, jak wnuczęta wywiozłam na podmiejskie pola, bo już im się warszawskie parki i Ogrody Botaniczne znudziły.
OdpowiedzUsuńNie tylko psy się obrażają jak je się zostawi na jakiś czas.
Zawsze jak wracam z sanatorium, moja kotka Vicia jest na mnie obrażona i mnie nie poznaje co najmniej przez pół dnia;))).
I jak nie kochać tych naszych zwierzaków :) Zawsze mówię, że one widzą, słyszą i rozumieją więcej niż nam się wydaje :)
Usuń