No i mamy Palmową Niedzielę. A to taka moja tegoroczna palemka.
A taka stanęła w naszym wioskowym kościółku przed ołtarzem. Niestety w tym roku nie udało mi się przyczynić do jej powstania 😑.
Leci czas nieubłaganie i właściwie to dobrze. Przynajmniej na ten moment. Za chwilę święta i szykuje się bardzo pracowity tydzień zarówno w pracy jak i domu. Zresztą po świętach nie będzie lepiej, ale może wreszcie zrobi się cieplej na zewnątrz i będzie można zacząć już jakieś konkretne prace w ogrodzie. A z drugiej strony już wiem, że nie będę mogła poświęcić na ogród tyle czasu ile bym chciała. No trudno, ale wiadomo, że pewne wcześniejsze decyzje i wybory mają swoje konsekwencje i muszę to wszystko teraz pogodzić. I żeby nie było, ja wcale nie narzekam a jedynie stwierdzam fakty 😄.
Od jutra wznawiam swoje blogowe wyzwanie "jeden dzień - jedno zdjęcie" z minimum tekstu. Oczywiście "jedno zdjęcie" to tylko tak umownie, czasami może pojawić się ich więcej 😉.
Trzymajcie się cieplutko w ten przedświąteczny tydzień i kliknijcie w dobrym kliku Laurce.
Kilk dobry.Palemki są śliczne.Kosciolkowa bardzo duża.U nas w kościele są liscie żywych palm i z takimi szli księża. Moja palma to cyprys, bazie i dla ozdoby sztuczna gałązka jabłoni.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoja była skromniutka. Bukszpan narcyzek i liście tulipana.
OdpowiedzUsuńKościółek uroczy
Piękne te palemki. Moja też raczej skromna - bazie i mirt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń