Translate

piątek, 28 lipca 2023

Letnie czytanie

 W  czasie urlopu  a właściwie to przez całe lato moje czytelnicze zainteresowania kierują się ku lekturom łatwym, lekkim i przyjemnym. Książki bardziej ambitne, które wyzwalają podczas czytania wachlarz różnorodnych emocji i wymagają dużego zaangażowania nie tylko myśli, ale i konieczność przegadania tematu z każdym, kto akurat jest najbliżej zostawiam sobie na pozostałe pory roku. Tym razem padło na całą serię mojej uwielbianej od kiedy tylko pamiętam autorki Joanny Chmielewskiej. 

 Nic nie szkodzi, że ogromną część z nich już dawno przeczytałam, a niektóre nawet kilkakrotnie. Powtarzając za Jerzym Pichem:

 "Książek nie czyta się po to, aby je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc znów je czytać."

Nawet, jeśli wcale nie zapomniałam, to i tak lubię wejść w wybraną powieść jeszcze raz. I nie dotyczy to tylko książek Joanny Chmielewskiej 😉 . Mam też całą listę książek do których wracam niejednokrotnie i za każdym razem fascynują mnie na nowo. Czasami czytam ponownie całą, a czasami tylko wybrane rozdziały czy fragmenty. A teraz zamierzam ponownie wtopić się w kryminalne zagadki poczynając od poczciwego Lesia. 

Czy uda mi się przebrnąć jednym tchem przez całą serię 50 książek to się dopiero okaże. W razie przesycenia specyficznym językiem, klimatem i bohaterami pani Chmielewskiej w ramach przerywnika zawsze mogę sięgnąć po coś z innej półki. 

A wiecie, co najbardziej lubię na urlopie? Siedzieć i czytać w nocy do 3-4 nad ranem nie martwić się, że rano trzeba wstać do pracy 😃.

Dobry klik dla Laury.


niedziela, 16 lipca 2023

Trochę zaległości z czerwca.

 Połowa urlopu już za mną. Czas, który mogę wykorzystać całkowicie według moich planów i zachciewajek co oznacza, że praktycznie nie wychodzę z ogrodu. Nareszcie 😁. I jeszcze czas na czytanie po nocach i na rodzinne spotkania, który zawsze mija za szybko i zostawia niedosyt. Ale dzisiaj parę migawek z czerwca. Wymyśliłam sobie, że przeorganizuję trochę ogród co wiązało się m.in. z przeniesieniem części warzywnej czyli skrzyń w inne miejsce. Ze względu na brak czasu i ogólnie zimny maj uporałam się z tym dopiero w drugiej połowie maja, szczęśliwie wysiałam i wysadziłam wszystkie zaplanowane warzywa i roślinki  i cieszyłam się jak ładnie wszystko powschodziło i się przyjęło. I ta radość trwała dokładnie do 3 czerwca, kiedy to w nocy przyszedł sobie mróz (2 stopnie poniżej zera) I zostawił po sobie taki widok.


Na zdjęciach cukinia i pomidory, a identycznie wyglądały ogórki i fasolka.  Mróz mocno odcisnął się również na młodych drzewkach i krzewach, które potrzebowały trochę czasu na odbicie nowych przyrostów. Teraz mój warzywniaczek prezentuje się zdecydowanie lepiej, ale to już nowy wysiew i nowe flance. Mrozu już nie było, za to walka ze ślimakami trwa cały czas.


Było o czerwcowych przymrozkach to jeszcze dla zrównoważenia podziwiane z okna i tarasu zachody słońca, mgły,  burzowe chmury i tęcze. 





Czerwiec w pracy czyli szaleństwa na dmuchańcu z moimi 3 latkami 😅.


 A oto jeden z najpiękniejszych rysunków na świecie w wykonaniu 3 i pół letniej Kalinki. Od lewej Kalinka i ja 😁. Prawda, że podobieństwo jest uderzające? Dla porównania patrz zdjęcie wyżej 😉😃.


Dobry klik klik dla Laury wciąż działa.