Jakieś 10 dni temu chwaliłam się tutaj
aktualnie czytaną książką, a dzisiaj parę słów na temat moich
czytelniczych doznań. To nie będzie recenzja książki, ale opowiem o tym,
jak ja czytałam "Mój kraj nad Wisłą".
Zaczęłam tradycyjnie od wstępu, potem pierwszy rozdział, drugi rozdział. Rozdziały są krótkie, opisy bardzo konkretne i zwięzłe, więc to była "chwila moment". Pomyślałam potem, że przeglądnę całą książkę pod kątem opisów miejsc, które znam, w których byłam, albo o których słyszałam. I tak zrobiłam. Po znalezieniu rozdziałów "Duch Gór Olbrzymich" i "Samotnia" iskierki pojawiły się moich oczach - wszak to moje tereny, a Śnieżkę mam prawie pod nosem! I tak sobie czytałam skacząc z początku książki na koniec, to znowu wracałam gdzieś na środek, aż skończyło się to co znajome i wtedy przyszedł czas na miejsca, których nie znam. A tych pięknych miejsc w naszym kraju nad Wisłą jest bardzo bardzo dużo i wcale nie trzeba zjeździć pół świata, żeby dostrzec piękno natury czy ciekawą architekturę, ale trzeba umieć docenić to co mamy tu na miejscu. Czytając (przynajmniej w moim przypadku tak było) odnosi się wrażenie rozmowy, a właściwie opowiadania osoby, która wróciła z podróży i dzieli się wrażeniami. Bez mentorstwa i nadmiaru danych historycznych, których jest dokładnie tyle, ile potrzeba, a jak ktoś będzie potrzebował więcej, to znajdzie w innych źródłach. A co jeszcze ważne, co znalazło się w książce oprócz opisów samych miejsc, to ludzie z tymi miejscami związani, to zdarzenia i wydarzenia, to legendy i różne ciekawostki, których nie sposób znaleźć w typowych przewodnikach. A przede wszystkim to osobiste emocje autorki, którymi dzieli się z czytelnikiem. I jestem pewna, że gdy odwiedzę kiedyś te miejsca opisane w książce, to na pewno będę w jakiś sposób widziała je oczami autorki. Jako punkt zaczepienia będę wyszukiwała w pierwszej kolejności tego, o czym pisała, co było dla niej ważne i na co zwróciła uwagę, a dopiero potem przyjdzie czas na własne obserwacje, spostrzeżenia, porównywania wrażeń, pogłębiania wiedzy o tym miejscu kierując się już własnymi odczuciami.
Książka dodatkowo ma jeszcze jeden bardzo fajny atut - mieści się w torebce (przynajmniej mojej), dzięki czemu można spokojnie zabrać ją ze sobą w podróż, nawet jeśli nie wybieramy się w miejsce, które jest w niej opisane. Bo nigdy nie wiadomo, czy akurat przez przypadek, czy innym zrządzeniem losu znajdziemy się w miejscu, które autorka umieściła na kartach swojej książki.
Stokrotko, dziękuję bardzo :)