Żeby nie było monotematycznie dzisiaj trochę różności, bo wszakże wciąż coś się dzieje. Ponieważ cały czas jestem na zwolnieniu zmagając się z tym co covid pozostawił mi w spadku po sobie, mam więcej czasu dla siebie. Niestety bardziej statycznie, bo do lasu jeszcze się nie wybiorę, ale wokół domu i tak dużo się dzieje. Właśnie Ronja pokazuje, że za oknem są ciekawsze rzeczy niż te w telefonie i fajnie by było jakbym się ruszyła się z tego fotela i poszła z nią na łąki pogonić lisa.
Albo przywitać nasze żurawie, które już przyleciały z zimowych wojaży. Te dwie plamki za stawem to właśnie pan żuraw i pani żurawiowa. W zeszłym roku było jeszcze żurawiątko, ale widocznie już jako dorosły ptak nie potrzebuje rodziców i szuka sobie gdzie indziej miejsca do życia.
I pooglądać chmury na błękitnym niebie.
Uratować sikorkę, która odbiła się od szyby w drzwiach tarasu i potrzebowała schronienia w bezpiecznym miejscu na czas dojścia do siebie.
A na koniec jeszcze kordonkowe zakupy ...
... i najświeższe szydełkowe robótki czyli podkładki pod kubek wg poniższego schematu
Dumna jestem z siebie, bo udało mi się rozczytać wzór i tak oto one wyglądają po zrobieniu jeszcze przed napięciem:
I niżej już gotowe po nakrochmaleniu i napięciu. Zdjęcia robione w innym świetle i już inaczej wyglądają kolory, ale w rzeczywistości są bardziej zbliżone do tych na pierwszych zdjęciach.
Mam teraz ochotę na zrobienie podłużnej serwetki z pojedynczych motywów, tylko mam problem z ich późniejszym łączeniem. Coś mi tu jeszcze nie wychodzi, ale jak to mówią trening czyni mistrza 😉.