Za oknem wciąż biało. Podobno dziś i jutro ma się troszeczkę ocieplić, a potem zapowiadają znowu spory spadek temperatury. Prognozy prognozami, a co będzie to zobaczymy. Teraz wieje, jest zimno i niezbyt przyjemnie.
Ale to na zewnątrz, bo w domku cieplutko, stosik książek czekających na przeczytanie leży w zasięgu ręki i kolejna zamówiona do odebrania jutro w empiku. Oprócz tego w głowie natłok spraw zawodowych, których niestety nie da się zostawić za drzwiami przedszkola. Może to i dobrze, bo przynajmniej jest gdzie odwrócić myśli od innych różnych rzeczy, które w jakiś sposób nas bolą, ale nie mamy na nie wpływu. Covid się wciąż panoszy i niestety dotyka już wszystkich coraz bardziej bezpośrednio. Co chwilę dostajemy kolejne zgłoszenia od rodziców o nowych zakażeniach i to niestety wśród dzieci. Nie mówi się o tym oficjalnie, a jeżeli już to bardzo lakonicznie. Widać teraz na jak niewiele rzeczy mamy wpływ, a wszystko polega tylko na tym, aby umiejętnie dostosować się do panującej sytuacji. Ale nie myślcie, że narzekam, absolutnie jestem od tego jak najdalej, bo z już z samego urodzenia jestem optymistką 😉😀.
Myśl na dziś jest zaczerpnięta z pierwszego opowiadania z książki o której pisałam wczoraj:
"Nie smutaj się. Jutro będzie dobry dzień."
Klikamy dla Laury? 😀