Translate

środa, 21 maja 2025

Targowo ale nie tylko o książkach.

 Kolejny maj, kolejne targi. Pogoda niestety mało atrakcyjna, chociaż z dnia na dzień było lepiej. Tęsknię za tymi targami organizowanymi na Stadionie Narodowym. Nic nie padało na głowę, było gdzie usiąść i odpocząć. W centrum scena główna i można było z każdego miejsca śledzić co się tam akurat dzieje. Na płycie stadionu dużo ciekawych  książkowych atrakcji , miejsce do relaksu. Dużo łatwiej  można było znaleźć stoiska konkretnych wydawnictw. A że ciasno? Teraz też było ciasno, ale to tylko znaczy o dużym zainteresowaniu targami i tak ma być. Oczywiście to jest moja subiektywna ocena, każdy ma prawo do swojej.  Podsumowując: plusy wiadomo - książki, książki książki, fajne spotkania i prelekcje,  sporo autorów, ciekawych ludzi. Minusy - bardzo złe oznakowanie namiotów, pomimo mapki trudno było znaleźć ten konkretny. Brak miejsca aby na chwilę usiąść, odpocząć, poczekać na zaplanowane spotkanie. 

Tym razem mieszkaliśmy w samym centrum, parę minut na piechotkę od Placu Defilad. I taki  oto widok po wyjściu z budynku. Na zdjęciu moi tegoroczni współtowarzysze :)

Targi w mojej mini relacji fotograficznej.









Spotkania, autografy.






Moje książkowe zdobycze. Z zasady na targach nie kupuję nowości, bo te zawsze mogę dostać przez cały czas w księgarniach. Moje główne zainteresowania to stoiska antykwaryczne. Ale tym razem zrobiłam wyjątek dla 2 częściowego albumu Szancera. Warto było nawet dla samej bardzo promocyjnej targowej ceny.



Album Szancera w dwóch tomach zawierający jego biografię, wspomnienia, dorobek, ilustracje i mnóstwo innych rzeczy z jego życia.



I pozycja z której jestem bardzo dumna,  zawierająca wklejane ilustracje chronione pergaminem.

 




Trafiły się też opowiadania W. Irvinga i to po bardzo atrakcyjnej cenie.



 Poradnik dla ogrodnika.



Stare bajeczki a wśród nich jedna perełka.

Oto ona :) 




A poza targami, które odwiedzaliśmy każdego dnia:

Piątek -  moja pierwsza wizyta w escape roomie czyli wyprawa do Narnii. Bardzo fajne, nowe ciekawe doświadczenie. Niestety podczas rozwiązywania zagadek kompletnie nie czułam presji czasu a podobno powinnam ;). Za to Ola pilnowała bardzo mocno i udało się wyjść z pokoju w zaplanowanych 70 minutach.

 Sobota - Kościół św. Anny i wspomnienie ks. Piotra Pawlukiewicza oraz wieczorny spacer.





Niedziela miała być przeznaczona na Koncert Chopinowski w Królewskich Łazienkach, ale ze względu na pogodę zdecydowaliśmy się na wizytę w muzeum Powstania Warszawskiego. 






Sala "Małego Powstańca" i towarzysząca mi od dawna refleksja dlaczego pozwolono dzieciom brać udział w walce zamiast je chronić.



Przed samym wyjazdem jeszcze rundka między namiotami targowymi, bo a nóż co się jeszcze fajnego wypatrzy. I oczywiście się trafiło 😆.

I książkowe święto zakończone. 

Trzymajcie się cieplutko i niech pogoda wraca, bo coś tegoroczny maj nie przypomina swoją aurą tego pięknego miesiąca.