Popadało wczoraj i to bardzo mocno. Strumyk kawałek za domem zamienił się w rwącą rzeczkę, przelewał się przez ścieżkę, bo przepust nie radził sobie z ilością napływającej wody a staw wylał. To wszystko na całe szczęście nie jest zagrożeniem dla nas, bo jesteśmy trochę wyżej, ale wrażenie robi. Obowiązkowy spacer był tym razem krótki, bo po pierwsze stan ścieżek i łąk uniemożliwiał wszelkie dalsze eskapady, po drugie robiło się ciemno, dlatego zdjęcia są jakościowo takie jakie są a po trzecie jednak taka pogoda nie zachęca do wędrówek.
A po powrocie na własne podwórko, coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić stan naszego przydomowego lasu i okazało się, że wysypały się maślaczki i to całkiem sporo. Dużo jest malutkich, czyli zbiór własnych grzybków jeszcze przed nami.
Zdjęcia grzybkom robiłam przy minimalnej ilości światła dziennego i na dodatek komórką, ale dla celów dokumentalnych muszą wystarczyć. Może jutro uda mi się zrobić lepsze, to wtedy podmienię.
Grzybkow zazdroszcze:)
OdpowiedzUsuńA psy mają ochote na spacer w taką pogode?
Zycze udanego weekendu i zdrowia! Dbaj o siebie!
Spacer z pieskami pod warunkiem, że deszcz tylko siapi, inaczej ciężko, zwłaszcza z tym starszym, który w deszczu się rozpuszcza ;)
UsuńDziękuję i również dużo zdrówka :)
Jak patrzę na maślaki to mam maślane oczy!
OdpowiedzUsuńZazdro!
Ja też :)) A teraz sosik maślaczkowy się robi :)
UsuńNie ma to jak wyjście na grzybki po deszczu. Chociaż ta wezbrana rzeka niezbyt ciekawie wygląda. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa co dzień to malutki strumyk, ale teraz przybrał rozmiary rzeczki. Pozdrawiam :)
UsuńOj nieładnie to wygląda ta woda.Maslaczki cudne, tylko zbierać i przetwarzać.
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze z tymi maślakami jest to, że są tuż za progiem :)
UsuńU nas mocno pada od kilku dni, jest zimno. Ale wyczytałam, że jeszcze będą temperatury wysokie, oby🌞😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko, weekendowo, zdrówka życząc Tobie i bliskim😀🍂🍁🌻☕🍩
Kochana! nie wiem, co się dzieje, ale mój nowy post nie wyświetla się u Was w linkach🤔
Czekam na to słoneczko bardzo mocno :) Twój nowy wpis faktycznie nie wyświetla się, czyżby kolejny problem nowego bloggera?
UsuńTaki spacerek to rozumiem. Mam tu grzybki na myśli. Pozdrawiam. :) .
OdpowiedzUsuńOd ganku to jakieś 20 metrów po grzybki będzie ;) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńA mnie najbardziej podobają się te pieseczki które z tęsknotą wyglądają na drogę. Czekają na kogoś czy rozpaczają z powodu zalanej drogi którą pewnie zawsze sobie biegają...
OdpowiedzUsuńPieseczki są zawiedzione, bo w dokładnie tym miejscu odpinam smycze, żeby sobie pobiegały, a tu taki zawód ;)
UsuńJak to grzyby po deszczu...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńZacznę od tego, że masz prześliczne psiaki :) zazdroszczę, brakuje mi takich czworonożnych przyjaciół. I mam nadzieję, że nikt Ci tych grzybków nie podbierze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję😊 Te nasze psy mnóstwo radości wprowadzają do codziennego życia, tym bardziej, że dzieci dorosły i się wyprowadziły, to przynajmniej psiaki robią trochę zamieszania 😉. A grzybki są chronione płotem, bo ten przydomowy las jest częścią naszej posesji 😁
UsuńAle fajowo, macie grzybki bez szukania. Przydomowy las to szczęście i wielki przywilej.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a dzisiaj odkryliśmy nowe grzybki w dolnej części naszego podwórza, gdzie dopiero dwa lata temu posadziliśmy trochę drzewek. Radość porównywalna do wygranej w jakiejś loterii 😉
UsuńNa tę wezbraną wodę strach patrzeć, mam wielki respekt dla wody, bo oglądałam kiedyś powódź w której tonął dobytek całej wsi (łącznie ze zwierzętami).
OdpowiedzUsuńKiedy byłam dzieckiem, to na łące za naszą leśniczówką zbieraliśmy dzikie pieczarki.
Pyszne były;).
Ja też do wody podchodzę ostrożnie, to jednak żywioł i tu nie ma żartów.
UsuńMam opieńki i pieczarki, ale zalążek "lasu" też mam, więc i maślaczków może się doczekam...Póki co, zazdraszczam...;o)
OdpowiedzUsuńDwa lata temu posadziliśmy trochę drzew w innej części ogrodu, a w tym roku już są tam maślaczki. Swoje własne grzybki to naprawdę świetna sprawa :)
UsuńPrzelewający się strumyk robi wrażenie, nie ma co; u nas przeszły powodzie, a właściwie takie krótkotrwałe zalania wezbranych rzeczek, ale co szkód narobiły, to ludzkie pojęcie przechodzi; woda to jednak żywioł nieokiełznany; grzybki prześliczne, młodziutkie, smak na kanie zaspokoiłam, na maślaki i rydze jeszcze nie, idę dziś do lasu:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj w las, marzy mi się trochę podgrzybków znaleźć :)
Usuń