Żeby nie było monotematycznie dzisiaj trochę różności, bo wszakże wciąż coś się dzieje. Ponieważ cały czas jestem na zwolnieniu zmagając się z tym co covid pozostawił mi w spadku po sobie, mam więcej czasu dla siebie. Niestety bardziej statycznie, bo do lasu jeszcze się nie wybiorę, ale wokół domu i tak dużo się dzieje. Właśnie Ronja pokazuje, że za oknem są ciekawsze rzeczy niż te w telefonie i fajnie by było jakbym się ruszyła się z tego fotela i poszła z nią na łąki pogonić lisa.
Albo przywitać nasze żurawie, które już przyleciały z zimowych wojaży. Te dwie plamki za stawem to właśnie pan żuraw i pani żurawiowa. W zeszłym roku było jeszcze żurawiątko, ale widocznie już jako dorosły ptak nie potrzebuje rodziców i szuka sobie gdzie indziej miejsca do życia.
I pooglądać chmury na błękitnym niebie.
Uratować sikorkę, która odbiła się od szyby w drzwiach tarasu i potrzebowała schronienia w bezpiecznym miejscu na czas dojścia do siebie.
A na koniec jeszcze kordonkowe zakupy ...
... i najświeższe szydełkowe robótki czyli podkładki pod kubek wg poniższego schematu
Dumna jestem z siebie, bo udało mi się rozczytać wzór i tak oto one wyglądają po zrobieniu jeszcze przed napięciem:
I niżej już gotowe po nakrochmaleniu i napięciu. Zdjęcia robione w innym świetle i już inaczej wyglądają kolory, ale w rzeczywistości są bardziej zbliżone do tych na pierwszych zdjęciach.
Mam teraz ochotę na zrobienie podłużnej serwetki z pojedynczych motywów, tylko mam problem z ich późniejszym łączeniem. Coś mi tu jeszcze nie wychodzi, ale jak to mówią trening czyni mistrza 😉.
Ronja ma świetny gust, wie co dobre i jak najfajniej spędzić czas :). Jak dojdziesz do siebie po chorobie to nie daj się długo prosić :).
OdpowiedzUsuńWczoraj podczas przejażdżki rowerowej widziałam trzy żurawie, pszczoły, bąka, dwa motyle i mnóstwo krokusów. Byłam w szoku że to już ale narzekać nie mam zamiaru. Ciepełko jest zawsze mile widziane, zwłaszcza w lutym.
Piękne te podstawki.
Bardzo lubię zimę, zwłaszcza taką mroźną i śnieżną, ale w tym momencie już też czekam na wiosnę i słoneczko. Z psami to na razie na łąkę za płot, żeby pobiegały ale do lasu to mnie ciągnie i to bardzo ;)
UsuńUwielbiam sikoreczki, te ptaszęta zawsze gniazdują nad moim tarasem, w kilku miejscach.
OdpowiedzUsuńPiękne są i można je godzinami obserwować :)
UsuńSię dzieje.Przyroda zmienia swoje oblicze, dziergawki cudowne i tak trzymaj i zdrowiej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziergam, zdrowieję i występuję wiosny czyli wszystko co najlepsze :))
UsuńZazdroszczę tego psiaka i talentu (i cierpliwości!) do szydełka :)
OdpowiedzUsuńTen talent to moje odkrycie 2021 roku ;) A pieski są dwa, bo jeden to było nam za mało ;)
UsuńPiękny psiak:)))jak fajnie że masz takiego przyjaciela:))
OdpowiedzUsuńDwóch przyjaciół, bo jest jeszcze Bilbo :))
UsuńWitaj, dobrze, że już ten covid Cię żegna, i mam nadzieję, że pamiątkę po sobie też w końcu zabierze. Piękne te szydełkowe cuda, ach, zazdroszczę bo ja do szydełka czy drutów mam dwie lewe ręce.
OdpowiedzUsuńWiosna idzie, wracaj co sił:-)
Ja bardzo długo nie mogłam przekonać się do szydełka, bo wydawało mi się, że to nie dla mnie, zawsze wolałam druty, a teraz nie mogę się od niego oderwać:))) Mam nadzieję, że do wiosny się uporam z tymi pozostałościami po covidzie, bo będę potrzebowała sił do ogródka :))
UsuńPięknie, że pomogliście sikorce w potrzebie, trzeba wspierać naszych małych przyjaciół...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pełny powrót do zdrowia po covidzie, sam przez to przechodziłem, żadna przyjemność...
Pozdrawiam serdecznie! ;)
Dziękuję Maks za wsparcie i masz rację, żadna przyjemność. Wiosna idzie to i sił wraz z nią powinno mi przybyć :))
UsuńZdrowiej, nabieraj sił! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPieknie tam u Ciebie, powtarzam kolejny raz. Dobrze, ze duzo sie dzieje, bo zycie wtedy znosniejdze, prawda?
Twoje serwetki są piekne, zdolniacha z Ciebie:)))
Dziękuję :)) Dzierganie na szydełku okazało się wybawieniem w chorobie, zamiast skupiać się na niej to skupiam się na serwetkach :))
UsuńMasz otwarte oczy i widzisz to co się wokół dzieje:))niestety wiele ludzi tego nie zauważają:)))ptaszynka maiła szczęście:))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę:))
OdpowiedzUsuńTo prawda Reniu co piszesz, zwłaszcza w mieście to wszystko umyka uwadze ludzi za to mieszkanie na wsi pozwala bardziej dostrzegać piękno naszej przyrody :))
UsuńPełnego zdrowia Ci życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Basiu :))
UsuńWspaniale idzie Ci szydełkowanie! A łączenie elementów nie jest takie trudne, jak się wydaje. Widzę, że wybierasz do szydełkowania nici Ariadny. Ja też bardzo lubię nimi szydełkować.
OdpowiedzUsuńNic mnie tak nie uspakaja i optymistycznie nastraja jak obserwowanie przyrody. Bardzo lubię to żurawie trąbienie. Sikoreczka ładniusia, dobrze uratować takie ptaszątko.
Zdrowiej Elu!
Pozdrawiam serdecznie
Wprawiam się w szydełkowaniu cały czas i teraz właśnie robię taką łączoną serwetkę, niedługo się nią pochwalę. O kordonkach mam jeszcze małą wiedzę więc próbuję z różnymi i porównuję. Nawet nie myślałam, że mogą być między nimi takie różnice w szydełkowaniu. Miejsce do obserwowania przyrody muszę przyznać, mam tutaj niesamowite i mogę tak cały czas patrzeć na łąki i staw bo naprawdę ciągle coś się dzieje :))
UsuńRozwijasz się w ekspresowym tempie...;o) Ja tę zimę mam "straconą" szydełkowo, a od marca wiadomo...Wrzosowisko...;o)
OdpowiedzUsuńOj, jak zacznie się Wrzosowisko, to już pochłonie większość czasu 😉
UsuńHa, szydełkowe dzierganki, przeżyłam i tę pasję, pozostały stosy pisemek ze schematami:-) wróciłam do drutów, na chwilę. Pozwól sobie odpocząć po chorobie, przyjdzie czas na dłuższe spacery, w słońcu i cieple, z Ronją. Twoje piękne okolice kaczawskie poznaję też z innego zaprzyjaźnionego bloga "Krzysztof Gdula", który przemierza je wzdłuż i wszerz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo to teraz mam nowy blog do poczytania, zaglądnęłam do Krzysztofa Gduli przed chwilą i już czuję, że spędzę tam sporo czasu :))
UsuńPiesełek cudny!!!I mądry ;D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych widoków.
Zdrowiej szybko
A z tym szydełkiem mnie powaliłaś, pięknie wyszło! Moja babcia szydełkowała, potem już nikt u mnie, a szkoda.
Z szydełkiem to ja się dopiero rozpędzam :)) Widoki podziwiam codziennie i czekam, kiedy będę miała trochę więcej mocy aby dojść do lasu ;)
UsuńPiesek jest uroczy, niw dziwię się mu że domaga się spaceru. Żurawie też słyszę, ale jeszcze ich nie widziałam. Serwetki są urocze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przez moją chorobę ostatnio było trochę mniej spacerów, ale jeszcze trochę i nadrobimy zaległości :))
UsuńZdolna bestia!
OdpowiedzUsuńSama się sobie dziwię 😉
UsuńZdrowiej szybko, Kochana. Widzę, że nie próżnujesz podczas rekonwalescencji. Fioletowe serwetki wyszły Ci obłędnie, a jednocześnie są niezwykle oryginalne. Nie będę ukrywać, że bardzo mi się podobają. Uwielbiam sikorki, szkoda że nie darzą mnie wzajemną sympatią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję Karolinko, nie umiem za bardzo siedzieć bezczynnie to wykorzystuję ten czas na rozwijanie swoich szydełkowych umiejętności. Pocieszę Cię, bo ja też nie wiem, jak tam z sympatią sikorek wobec mnie 😉. Pozdrawiam cieplutko
UsuńPrzede wszystkim mam nadzieję, że o swoim covidzie jak najszybciej zapomnisz bez reszty. Żurawie też u nas są :) Wiosna już nie odpuści :)
OdpowiedzUsuńOj tak, niech ta wiosna przychodzi jak najszybciej, będzie wiecej słońca to i siły szybciej wrócą :))
UsuńWzruszająca ta sikoreczka!!!!Czy nadal jest u Was czy już ją wypuściliście na wolność?
OdpowiedzUsuńPotrzebowała trochę ponad godzinę na dojście do siebie po szoku wywołanym zderzeniem z szybą i pofrunęła cała i zdrowa :))
UsuńAle urocza sikorka! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńUrocza, aż szkoda było się z nią rozstawać ;)
UsuńJa jeszcze zurawia nie widzialam tak w naturze ale widzialam kormorany. Bylo ich sporo nad Wisla. Sa tez rybitwy, cale mnostwo. Ale pazerne to to jest. Serwetki piekne, na pewno dojdziesz do perfekcji. Ja cwicze rysowanie kota, poki co kiepsko mi idzie.
OdpowiedzUsuńŻurawie i czaple siwe mam szczęście codziennie obserwować za oknem, jest też czarny bocian,którego zawsze wiosną wypatrujemy a białe czaple, dzikie łabędzie i sporo innych ptaków zatrzymuje się tutaj podczas jesiennych i wiosennych przelotów. Nasze miejsce jest rzeczywiście niesamowite :)) W rysowaniu dobra jest moja córka, kiedyś zrobię tutaj wpis z jej rysunkami :)
Usuń