Tegoroczne lawendowe żniwa były wyjątkowo późno. Najpierw lawenda bardzo późno zakwitła z powodów zimnego maja, dodatkowo w naszych rejonach wszystko kwitnie i dojrzewa z około 2-3 tygodniowym opóźnieniem niż na nizinach. Szkoda mi było trzmieli i motyli, które miały używanie na lawendowych kwiatach.
Tradycyjnie największa część lawendy została przeznaczona do suszenia, a z części na bieżąco jak kwitła robiłam syropy. Tutaj jest zeszłoroczny post z przepisem. Zaglądnijcie do niego koniecznie ;) Te lawendowe syropki okazały się sporym hitem, więc w tym sezonie zrobiłam ich jeszcze więcej, choć podejrzewam, że i tak może być za mało.
W tym roku nie ścinałam całej lawendy, tylko część zostawiłam na nasiona. Kilkakrotnie próbowałam wysiewać lawendę z nasion sklepowych, ale niestety bez powodzenia. Zobaczymy czy udadzą mi się przyszłoroczne wiosenne rozsady z własnych nasion, zawsze warto spróbować.
Pogoda w ostatnich dniach bez zmian, czyli pochmurno i deszczowo, a wyjście na dłuższy spacer wiąże się ze sporym ryzykiem zmoknięcia pomimo, że w momencie wyjścia z domu wydaje się, że w ciągu przynajmniej paru godzin powinno być całkiem przyjemnie i sucho. Nic bardziej mylnego! Ale z drugiej strony, to szybko zmieniające się niebo i chmury mają w sobie coś fascynującego, od czego trudno oderwać wzrok.
Piękne krajobrazy!
OdpowiedzUsuńWspaniałe zbiory lawendy. I ile syropu lawendowego!
Pozdrawiam serdecznie
Lawendy sporo i szukam pomysłu, jak ją jeszcze wykorzystać i jak przerobić ale to już plany na przyszły rok :)
UsuńAleż przyjemnie musi pachnieć wokół Twojego domu:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńPachnie, za każdym razem jak się przechodzi obok, a właściwie to pachniało przed ścięciem ;) Teraz ten zapach muszę pochować do woreczków :))
UsuńJak pieknie, bajka .Lawenda obrodziła ślicznie.Nie próbowałam jeszcze takiego syropu, nie jest mdły? Chyba cytryna podkreśla bardziej smak, nie wiem.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSmak syropu jest całkiem ciekawy, chyba nie umiałabym go opisać ale fakt, że cytryna jednak musi być i go lekko wyostrzyć.
UsuńA u mnie w tym roku bez lawendowych żniw, bo się nie wyrabiam...;o)Mam nadzieję, że mi się ją uda chociaż przyciąć...;o)
OdpowiedzUsuńPięknie masz w koło...;o)
Ja pościnałam kwiaty, a większe strzyżenie zostawiam na wczesną wiosnę. Potem obrazu ładnie odbija. A ponieważ lawendy mam coraz więcej, to sprawiłam sobie specjalne nożyce akumulatorowe. Bzyk, bzyk i zrobione :))
UsuńCudna lawenda! Takie żniwa to rozumiem. U mnie w tym roku słabo jakoś kwitła. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńCudna, to prawda, aż żal było ścinać ;)
UsuńAleż tam u Ciebie cudnie!!!!!
OdpowiedzUsuńI myślę że to wielka przyjemność tak ścinać lawendę:-)
Powodzenia!
Długo odkładałam jej ścinanie, bo trochę żal było, że dopiero za rok będzie znowu w takiej postaci. A samo ścinanie też ma w sobie sporo uroku, no i zapachu przede wszystkim :)
UsuńCudowne krajobrazy. Lubię lawendę, ma w sobie coś niezwykłego. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWysiewałam lawendę, na każdą torebkę nasion po 5-6 sadzonek przetrwało:-) cudne krajobrazy; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU mnie z nasionek nic, ani jedna roślinka mimo, że kupowałam już od różnych firm i kończyło się na zakupie gotowych rozsad. Ale fajnie mieć swój krzaczek od nasionka :)
UsuńLawendowe pola wyglądają cudownie. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze z okazji dzisiejszego Dnia Blogera :)
OdpowiedzUsuńA Dziekuję i nawzajem Karolinko, ja już od poniedziałku w wirze pracy i nawet nie dotarło do mnie , że to takie fajne nasze święto :))
UsuńLawenda ma w sobie jakąś romantyczną nutę ale ja wole szałwię, bo ta oprócz podobnych kwiatów ma niesamowite, aromatyczne i przeciekawe liście. Zawsze aromatyzuje oleje i oliwy czosnkiem, szałwią i rozmarynem.
OdpowiedzUsuńNo i teraz nie siły, żebym nie zrobiła buteleczki oliwy z czosnkiem, szałwią i rozmarynem! Już czuję ten zapach
UsuńWspaniałe lawendowe żniwa, ten syrop bardzo mnie zainteresował. Wprawdzie nie mam lawendy, ale muszę poczytać o nim więcej, z ciekawości :)) Moja lawenda zawsze z czasem się wyradzała, zbyt kwaśno jej u mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Syrop polecam, ma bardzo ciekawy smak. U mnie też jest kwasnia ziemia, dlatego co jakiś czas podsypuję wapnem i zmielonymi skorupkami jajek i daje radę 😀
UsuńZaciekawił mnie ten syrop. Tylko skąd lawendy? Dzikiego pola w mojej okolicy już nie ma.
OdpowiedzUsuńTeresko, syrop jest rzeczywiście bardzo ciekawy w smaku, ja go bardzo lubię. Na pewno trafisz jeszcze na lawendę, może się okazać, że ktoś z sąsiadów ma lawendę w ogródku czy na działce.
UsuńAle piękne niebo na tych zdjęciach. To dowód na to, że nie tylko błękit jest fotogeniczny :).
OdpowiedzUsuńOtuliłaś mnie zapachem lawendy, dziękuję :). Syropu z lawendy nigdy nie piłam ale kilka razy jadłam babeczkę nadziewaną lawendowym kremem. Pychota!
U mnie patrzenie w niebo, to prawie jak oddychanie ;) W przyszłym roku postaram zrobić coś więcej z lawendy, bo tym kremem mnie zaintrygowałaś :)
UsuńCudowne lawendowe żniwa. Jeszcze do niedawna zapominania, teraz można ją znaleźć wszędzie. Syrop z opisu wydaj się być przydatny. Muszę zapisać na przyszły rok. Życzę powodzenia z rozsadą ze swoich nasionek!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
To prawda, lawendy w koło coraz więcej, ale to tak cudowna roślina, że dobrze, że jest coraz bardziej doceniana :)
UsuńWpadłam na Twój blog przez "Nasze Pogórze". Fajnie. Będę miała co czytać. Miejsce jest mi bliskie, bo dwa lata temu niemal kupiliśmy działkę na Pogórzu Kaczawskim w Muchówku. Piękne tereny. Ostatecznie odtwarzamy minisiedlisko pod Świeradowem. Od roku tworzę bloga. Raczkuję jeszcze. Piszę dla siebie i bliskich. Introwertyczka ze mnie. Możesz zerknąć w wolnym czasie? Może jakieś podpowiedzi? Zwracam się do Ciebie, bo chyba w postrzeganiu świata jesteśmy podobne:). Pozdrawiam. Małgosia.
OdpowiedzUsuńnadmrozynka.blogspot.com
Muchówek, toż to za lasem! Czyli niewiele brakowało, a byłybyśmy sąsiadkami :)) Cieszę się bardzo, że podoba Ci się tutaj u mnie i już spieszę odwiedzić twojego bloga :)
UsuńBardzo lubie lawende bo pieknie pachnie i odstrasza roznorakie bzyki. Syropu z lawendy jeszcze nigdy nigdy nie pilam albo nie pamietam jego smaku. Ostatnio kupilam w Kroscienku pyszny syrop sosnowy. Na kaszel idealny.
OdpowiedzUsuń