Lipiec minął szybko i pracowicie. Skoro świt pobudka, bo rano do pracy a potem "odnajdywanie" ogródka po miesiecznej nieobecności, chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się, że będzie gorzej 😉. I tak mnie te wszystkie bieżące obowiązki i przyjemności pochłonęły, że na bloga niestety już nie wystarczyło czasu. Dlatego dzisiaj taki mały skrót lipcowych wydarzeń.
Praca pracą ale miejsce na letni relaks w przydomowym lesie musi być. |
Nasza altano-szopa doczekała się posprzątania i teraz po przeróbce i zmianie miejsca będzie pełniła rolę drewutni. Jutro zaczynam odkręcać deski. |
Sarenki na miejskim cmentarzu. |
Weekendowe odwiedziny Krzyśka i seria spacerów. Najpierw po zamku w Bolkowie ...
... a potem wyprawa na Czartowskie Skały czyli na bazaltowe pozostałości po kominie wulkanicznym sprzed ok. 5 milionów lat. Ze szczytu rozpościera się piękny widok na Pogórze i Góry Kaczawskie oraz Karkonosze.
I to jeszcze nie wszystko, bo była również przemiła wizyta u Wiesi i Przemka w Krotoszynie i obiad w nowej Hubertówce.
Zdjęcie z internetu, bo niestety będąc tam nie zrobiłam dla siebie ani jednego. Ostatnio coś w ogóle mało zdjęć robię. |
A w powrotnej drodze odwiedziny u Eli i Witka, które zaowocowały kilkoma skarbami do domu i ogródka. Ela wie co lubię 😀.
I na dzisiaj chyba wystarczy. Jeszcze tylko dobry klik dla Laury i do następnego razu, mam nadzieję niebawem 😊.
Bogaty w wydarzenia miesiąc. Z takimi obronnymi psami żadna wycieczka nie straszna. piękne widoki na zdjęciach. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIsmar, pieski to obowiązkowa obstawa moich samotnych wycieczek, bez nich nigdzie się nie ruszam 😉
UsuńJaka Ty aktywna, nawet upały Ci nie straszne, u mnie intensywnie, opieka nad wnukami, działka i brak windy to mnie osłabia, na 7 piętro piechotką to ciężko.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńUla, w lesie upały nie są straszne 😀 Braku windy szczególnie Ci współczuję 😕
UsuńPowtarzam sie - w pieknym miejscu mieszkasz!
OdpowiedzUsuńI ja do Krotoszyna za tydzien (siostra tam mieszka). Swiat jest mały:)
Pozdrawiam serdecznie.
Oj mały ten świat, to prawda. Z Krotoszyna pochodzi moja synowa a byliśmy tam z odwiedzinami u jej rodziców 😀
UsuńPiękny i bardzo aktywny był Twój lipiec:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńPisząc posta sama się zdziwiłam, że tyle się w lipcu działo, tym bardziej, że do tego wszystkiego dochodziła jeszcze praca 😉
UsuńBył sobie lipiec i było sobie lato. Po żniwach jesień, a że ja chłopka z babki prababki, to z ludowej mądrości czerpię i jakoś smutno się robi, kiedy na rżysko patrzę. Wcale nie trzeba daleko jechać, aby dobrze wypocząć, prawda? A zachody piękne jak w Mlądzu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo niestety Małgosiu, czasu nie zatrzymamy, dlatego korzystam z lata ile się da, a ponieważ wokół mojej wioski jest tyle atrakcyjnych i pięknych miejsc, do których mogę dojść na piechotę, to buty zdzieram na tych wędrówkach 😀.
UsuńNiezwykle ciekawy lipiec za Tobą.... Gratuluję.
OdpowiedzUsuńAle sierpień też pewnie będzie piękny.
Wszystkiego najpiekniejszego życzę:-)
Oj tak Stokrotko, sierpień też jest intensywny tym bardziej, że teraz mam właśnie urlop to i czasu wolnego dużo więcej 😀
UsuńDużo się działo u Ciebie, zdjęcia śliczne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Danusiu 😊
UsuńPracowicie!
OdpowiedzUsuńAle czuć dobre emocje:)
Kocham owoce ale czarnych porzeczek nie przełknę!
Emocji pozytywnych nie brakuje 😃. Czarne porzeczki lubię albo prosto z krzaczka albo w postaci soku, likier ma być jakąś jego wariacją, zobaczymy co wyjdzie w efekcie końcowym 😉
UsuńTwój lipiec był ciekawy. Tyle wycieczek, spacerów w piękny letni czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zawsze mam z tyłu głowy myśl, że lato tak szybko mija, że staram się maksymalnie ten czas wykorzystywać i czasami nawet się udaje 😀
UsuńAleż w pięknej okolicy mieszkasz. A tego hamaku to pozytywnie Ci zazdroszczę :). Widzę, że robisz przetwory, ja w tym roku robię kilka słoików ogórków kiszonych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa takie miejsca odwiedzam tylko w wakacje A Ty masz szczęście mieszkać tak pięknie. Bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń