„Miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą”. 1J 3.18
Czwarta Niedziela Adwentu - na wieńcu pali się Świeca Miłości zwana też świecą Aniołów. Cztery świece to pełnia światła, symbolizująca miłość Boga do ludzi.
I znowu w drodze, tym razem jedziemy zdecydowanie bliżej niż w zeszłym tygodniu i w innych całkiem okolicznościach. Wybraliśmy się w odwiedziny, której pretekstem były grzyby na święta, których niestety w tym roku nasze lasy nam poskąpiły. Niby jakieś jeszcze wcześniejsze zapasy miałam, ale to bardziej na powąchanie niż zjedzenie. A każdy pretekst jest dobry, żeby odwiedzić rodzinkę. Tym bardziej, że widzimy się zdecydowanie zbyt rzadko.
Tak wyglądał za oknem niedzielny poranek. Ta poranna mgła postawiła znak zapytania czy w ogóle pojedziemy.
Po powrocie z kościoła z porannej Mszy mgła się nieco podniosła, więc stwierdziliśmy, że jedziemy, najwyżej jak będzie ciężko na drodze (a przed nami prawie 200 km), to zrobimy brakujące zakupy w upatrzonym sklepie i wrócimy do domu. Początek drogi wyglądał tak, jak na poniższym zdjęciu:
Jednak gdy zjechaliśmy około 200 m n.p.m. niżej okazało się, że widoczność zdecydowanie się poprawiła i wszystko wskazuje na to, że zaplanowane odwiedziny się odbędą zgodnie z zapowiedzią.
Po drodze skok w bok do dużego sklepu i mamy sękacze.
Kupiliśmy też brakujące nam karpie, za które zapłaciliśmy podwójnie, bo
pani na kasie nabiła dwa razy, co zostało przeze mnie zauważone dopiero parę godzin
później. Co ciekawe, zawsze w sklepach staram się śledzić na
wyświetlaczu to, co tam kasjerka nabija i kasuje, dzisiaj chyba poczułam
przedświąteczny luz i to przegapiłam. Trudno, jakoś przeżyję, bo to nie
była bardzo wysoka kwota, ale dlaczego mam sponsorować jakieś sieci
handlowe? Wolałabym dać te pieniądze komuś w potrzebie. No cóż, jest
nauczka, że zawsze trzeba być czujnym. Ale z zakupami koniec, mamy wszystko co potrzeba i mogę zająć się spokojnie pieczeniem, gotowaniem i innymi przygotowaniami do świąt.
No i są grzybki, a dokładnie suszone kapelusze podgrzybków, które znajdą się na stole wigilijnym usmażone w cieście naleśnikowym. Dziękuję siostra 🥰.
Na bieżnię dzisiaj czasu nie było, czyli wykorzystałam drugi dzień "bezbieżniowy" w tygodniu, jaki sobie przyznałam podejmując to zimowe wyzwanie.
Trzymajcie się cieplutko i miejcie najlepiej na świecie w te ostatnie dni Adwentu 😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz