Translate

niedziela, 21 grudnia 2025

Mój Adwent - dzień 22

 Miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą”. 1J 3.18

 Czwarta Niedziela Adwentu -  na wieńcu pali się Świeca Miłości zwana też świecą Aniołów. Cztery świece to pełnia światła, symbolizująca miłość Boga do ludzi.  

 

I znowu w drodze, tym razem jedziemy zdecydowanie bliżej niż w zeszłym tygodniu i w innych całkiem okolicznościach. Wybraliśmy się w odwiedziny, której pretekstem były grzyby na święta, których niestety w tym roku nasze lasy nam poskąpiły. Niby jakieś jeszcze wcześniejsze zapasy miałam, ale to bardziej na powąchanie niż zjedzenie. A każdy pretekst jest dobry, żeby odwiedzić rodzinkę. Tym bardziej, że widzimy się zdecydowanie zbyt rzadko.

Tak wyglądał za oknem niedzielny poranek. Ta poranna mgła postawiła znak zapytania czy w ogóle pojedziemy.

Po powrocie z kościoła z porannej Mszy mgła się nieco podniosła, więc stwierdziliśmy, że jedziemy, najwyżej jak będzie ciężko na drodze (a przed nami prawie 200 km), to zrobimy brakujące zakupy w upatrzonym sklepie i wrócimy do domu. Początek drogi wyglądał tak, jak na poniższym zdjęciu:

 
Jednak gdy zjechaliśmy około 200 m n.p.m. niżej okazało się, że widoczność zdecydowanie się poprawiła i wszystko wskazuje na to, że zaplanowane odwiedziny się odbędą zgodnie z zapowiedzią.


Po drodze skok w bok do dużego sklepu i mamy sękacze.
 

Kupiliśmy też brakujące nam karpie, za które zapłaciliśmy podwójnie, bo pani na kasie nabiła dwa razy, co zostało przeze mnie zauważone dopiero parę godzin później. Co ciekawe, zawsze w sklepach staram się śledzić na wyświetlaczu to, co tam kasjerka nabija i kasuje, dzisiaj chyba poczułam przedświąteczny luz i to przegapiłam. Trudno, jakoś przeżyję, bo to nie była bardzo wysoka kwota, ale dlaczego mam sponsorować jakieś sieci handlowe? Wolałabym dać te pieniądze komuś w potrzebie. No cóż, jest nauczka, że zawsze trzeba być czujnym. Ale z zakupami koniec, mamy wszystko co potrzeba i mogę zająć się spokojnie pieczeniem, gotowaniem i innymi przygotowaniami do świąt.

No i są grzybki, a dokładnie suszone kapelusze podgrzybków, które znajdą się na stole wigilijnym  usmażone w cieście naleśnikowym. Dziękuję siostra 🥰.

Na bieżnię dzisiaj czasu nie było, czyli wykorzystałam drugi dzień "bezbieżniowy" w tygodniu, jaki sobie przyznałam podejmując to zimowe wyzwanie.

Trzymajcie się cieplutko  i miejcie najlepiej na świecie w te ostatnie dni Adwentu 😊.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz