... jeszcze kilka zdjęć już z premierowego przedstawienia.
Aby niczego i nikogo nie pominąć to jeszcze wspomnę, że te piękne zdjęcia są dziełem larp.reporter czyli Jakuba, osobistego brata Oli 😊.
... jeszcze kilka zdjęć już z premierowego przedstawienia.
Aby niczego i nikogo nie pominąć to jeszcze wspomnę, że te piękne zdjęcia są dziełem larp.reporter czyli Jakuba, osobistego brata Oli 😊.
Jakiś czas temu wstawiłam na blogu post "Jestem" o teatralnej działalności naszej córki. Dokładnie rok i 2 tygodnie później w piątek 23 lutego 2024 mieliśmy ogromną przyjemność również być na spektaklu teatralnym, ale tym razem nie oglądaliśmy już Oli na scenie, a była to jej reżyserska premiera. Mnóstwo emocji i wrażeń poczynając od podróży do Wrocławia, która zamiast jednej godziny zajęła nam ponad dwie, ponieważ najpierw trafiliśmy na korek na autostradzie spowodowany wypadkiem, a potem próbując go objechać bocznymi drogami trafialiśmy na kolejne korki, tak że zaczęliśmy wątpić czy w ogóle zdążymy na czas do teatru. Okazało się, że w podobnej sytuacji byliśmy nie tylko my. Ale koniec końców udało nam się dojechać na czas i jeszcze Kasia zdążyła kupić kwiaty dla naszej reżyserki i aktorów.
Może ja, jako rodzic nie potrafię być obiektywna w swojej ocenie, ale Ola zrobiła kawał naprawdę dobrej roboty. Zresztą reakcje widowni zarówno w czasie trwania spektaklu, jak i po jego zakończeniu mówiły same za siebie. Oczywiście była to ciężka praca całej ich fantastycznej ekipy teatralnej, bo jakby nie było, reżyser zaistnieje tylko dzięki aktorom.
Zdjęcia, które wstawiam dzisiaj są z próby generalnej, a na te z premierowego spektaklu muszę jeszcze trochę poczekać.
I nasza Pani Reżyser Ola za konsolą teatralną w trakcie ostatnich prób przed premierą.
Ciąg dalszy nastąpi, jak tylko dostanę więcej zdjęć :)
Kto tu dłużej zagląda to już pewnie wie, że jest specjalny gatunek literacki, który ma u mnie szczególne miejsce, a jest to literatura dziecięca z czasów kiedy to ja dzieckiem byłam a nawet jeszcze wcześniejsza. A co za tym idzie to ogromny sentyment do starych wydań tych książek.
Tym razem udało mi się kupić stare z 1955 roku wydanie baśni "Złota jabłoń" Hanny Januszewskiej z ilustracjami Olgi Siemaszko.
Uwielbiam baśnie, ich język i ludową mądrość, która poprzez metaforę i symbole w niej zawarte pokazuje drogę przejścia przez procesy psychologiczne człowieka. Szkoda tylko, że są coraz rzadziej opowiadane i czytane dzieciom, bo wartości jakie z nich płyną są nie do przecenienia. Teraz sama się nimi delektuję, ale może kiedyś będzie mi dane czytać je moim wnukom ;)
Ach, i jeszcze te pieśni wplątane w tekst!
Baśnie idealne na ten czas, który Basia nazywa "piątą porą roku". Dla mnie co roku jest to czas na tzw. przeczekanie. Przeczekanie okresu, który już nie jest zimą, chociaż wg starego przysłowia "Idzie luty, szykuj buty" i kalendarza powinna panować iście zimowa aura, ani ta pora nie jest nawet typowym przedwiośniem. Jedyne pocieszenie w tym, że luty zawsze jest trochę krótszy. A w marcu już więcej dnia, więcej słońca nawet jeśli pogoda kapryśna i więcej śpiewu ptaków i widoku budzącej się przyrody.
O tym, że zima zbliża się ku końcowi 3 dni temu oznajmiły nam nasze żurawie, budząc nas rano swoim krzykiem. Możecie wierzyć, że to jeden z najfajniejszych poranków, kiedy słysząc ich głos, wyglądasz przez okno w sypialni i widzisz 5 pięknych ptaków, które w swoich majestatycznych postawach wędrują wokół pobliskiego stawu i zgłaszają swoją obecność.
Trzymajcie się cieplutko i miejcie się najlepiej na świecie :)
"Nietykałek" ze zbioru baśni Hanny Januszewskiej "Złota jabłoń"
Przede mną tydzień urlopu, przerywany pracą w gabinecie, ale to tylko 2 popołudnia. Urlop kompletnie nie planowany i taki trochę na siłę, bo dyrekcja postanowiła regularnie wysyłać wszystkich na zaległe urlopy. Wolałabym termin bardziej wiosenny, ale cóż ... . Mam nadzieję, że chociaż spadnie na tyle tego zapowiadanego śniegu, że będzie można pojeździć na nartach.
Wczoraj mnie tak natchnęło i postanowiłam sobie policzyć ile dni zostało mi do czasu przejścia na emeryturę. Rok 2024 według moich planów ma być ostatnim rokiem mojej zawodowej aktywności. I wychodzi mi równe 50 tygodni czyli już mniej niż rok. A jeśli odliczę jeszcze wszystkie dni wolne typu święta, weekendy i urlopy do zostaje 197 dni pracy.
A tymczasem skończyłam przed chwilą kolejną książkę z walizki ...
... w której przeczytałam opis swojego własnego salonu
Książki, zastawa z Bolesławca i skrzynia z ciężkim wiekiem 😃.Chyba zrobię losowanie co zrobię najpierw 😉.
W czytaniu aktualnie ostatnia książka z walizki, w której akcja toczy się wokół świąt Bożego Narodzenia.
Tym razem cała akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych i mimo, że czyta się całkiem przyjemnie i do końca książki został mi jeszcze kawałek, to już teraz mogę powiedzieć, że zdecydowanie bliżej jest mi do naszych polskich klimatów małych miasteczek niż do wielkiego nowojorskiego biznesu.
Jeszcze cytat, która utwierdza mnie w przekonaniu, że nie tylko ja tak myślę ...
Mroźno i pięknie. Dokładnie taki sam widok ukazał się naszym oczom 10 lat temu, czyli w styczniu 2014 roku, kiedy przyjechaliśmy tutaj po raz pierwszy zobaczyć działkę, której ofertę sprzedaży znaleźliśmy w internecie. I to była miłość od pierwszego wejrzenia, której skutkiem jest widoczny na zdjęciach ten domek. A w środku my 😊.
Bilbo i Ronja na swoim miejscu 😆
„Patrzenie na piękno przyrody jest pierwszym krokiem do oczyszczenia umysłu.”
Amit Ray
Zdrowia, szczęścia, pomyślności, pogody ducha i ufności, że wszystko będzie tak, jak być powinno - tego wszystkiego życzę wszystkim odwiedzającym mojego bloga. Miejcie się najlepiej na świecie i dzisiaj i w każdym kolejnym dniu tego nowego
2024 roku.
„Radość noworoczna ma swój głęboki sens.
Po prostu cieszymy się Darem Czasu, Łaską Czasu.
Ile możemy dobrego zrobić w ciągu 365 dni,
bo tak długo obraca się Ziemia
dookoła Słońca w ciągu roku.
Byle tylko nie obracać się
wyłącznie wokół samego siebie.
Czas jest wielkim naszym skarbem.
Mówią nawet, że czas to miłość.
Możliwość służenia innym.”
Ks. Jan Twardowski
Bardzo dawno nie było u mnie na blogu moich szydełkowych prac, więc czas to teraz nadrobić. Dzisiaj jedna, ale za to rozmiarowo duża rzecz, przynajmniej jak dla mnie, czyli firanka. Skończyłam ją jeszcze w listopadzie, ale z pokazaniem chciałam zaczekać aż zawiśnie na docelowym oknie u obdarowanej osoby 😊. Wzór zdecydowanie lepiej widać po powiększeniu zdjęcia.
Dość dużo czasu zajęło mi zrobienie tej firanki, ale to dlatego, że robiłam ją z dużymi przerwami. Zdecydowanie łatwiej pracuje się nad mniejszymi rzeczami, bo i efekty szybciej widać. Zapewne wrócę jeszcze do takich większych prac, ale to dopiero za jakiś czas, a teraz w kolejce czeka kilka mniejszych robótek. A że wieczory wieczory wciąż długie, to trzeba to wykorzystać.
Stajenka w naszym parafialnym kościele.
Każde święta są z jakiegoś powodu inne. W tym roku po silnych nocnych wiatrach z 23 na 24 grudnia zaczęło się od przerw w dostawie prądu podczas wigilijnych przygotowań, co oczywiście poskutkowało lekkim opóźnieniem wigilijnej kolacji. Ponieważ Wigilię spędzaliśmy u dzieci to i na pasterkę pojechaliśmy do Jawora. Pasterka odprawiona w nietypowej oprawie świetlnej czyli przyciemnionym kościele i krążących w około strażakach. Zalegający na dachu kościoła śnieg, który po nagłym wzroście temperatury w bardzo szybkim tempie się roztopił plus padajacy deszcz spowodowały, że woda znalazła sobie ujście w dachu i spływała do wnętrza kościoła zagrażając instalacji elektrycznej.