" Ścieżka sprawiedliwych jest jak światło poranne, które staje się coraz jaśniejsze, aż dojdzie do dnia pełnego. Droga przewrotnych jest jak ciemność, nie wiedzą o co się potkną." Prz 4.18-19
Piękny dzień nie tylko pogodowo i wcale nie grudniowo.



No to się dzisiaj działo! Kto mnie uważnie czyta to wie, że uwielbiam narobić się fizycznie, tak żeby poczuć w kościach efekty tej pracy oczywiście oprócz efektów tych zamierzonych. Dzisiaj właśnie był do tego idealny dzień. Przy bramie wjazdowej, którą już od dawna zamierzamy wymienić z budowlanej na docelową rośnie świerk, sosna i jarzębina. Świerk i jarzębina posadzone zostały w tym miejscu z pełną świadomością ich przyszłego wzrostu, zaś sosna postanowiła się zasiać sama dokładnie między nimi. Na dodatek w bardzo niesprzyjających warunkach, bo w owym czasie leżała tam kupka kamieni, co jej wcale nie przeszkadzało. Jak postanowiła tak też zrobiła, a my grzecznie pozwoliliśmy jej rosnąć. I wszystko było fajnie dopóki drzewka były małe. Teraz też jest fajnie, ale zrobił się problem, bo nie widać z domu jak ktoś podchodzi albo podjeżdża samochodem pod bramę. No to zabrałam się za przycinanie gałęzi. Zamierzony efekt osiągnęłam a na poniższych dwóch zdjęciach okazja do zabawy "znajdź różnicę". Przy okazji mam mnóstwo gałązek świerkowych i sosnowych do świątecznych stroików.
 |
| Zdjęcie przed ... |
 |
| Zdjęcie po ... |
W ramach odpoczynku po wykonanej pracy wybrałam się na spacer. Chciałam pójść do lasu, ale dochodzące stamtąd wystrzały polowania zmieniły moje spacerowe plany z lasu na łąki. Pieskom to chyba właściwie wszystko jedno, spacer to spacer.
Przy okazji zdjęcie nie z domu, tylko domu z miejsca, które widać na zdjęciach robiąc widoki z okna tarasowego
ewentualnie kuchennego.
To co zaplanowane to wykonane, pieski zadowolone po spacerze, a słoneczko dalej świeci, a ponieważ nie wiem kiedy będzie kolejny taki piękny dzień, postanowiłam go wykorzystać maksymalnie i wyciągnęłam na taras szafki nocne, które już bardzo długo czekają na odnowienie i zmianę wyglądu. No to papier ścierny do ręki i do roboty. Poszło szybko, bo trzeba było zetrzeć tylko wierzchnią warstwę lakieru. Teraz tylko malowanie metodą przecierki i można wstawiać szafki do sypialni. Ale to już innym razem, może się uda do świąt, a może się nie uda, zobaczymy.
Moje zimowe wyzwanie na bieżni.
Sesja poranna, lekkie nachylenie bieżni - wynik: czas - 31min i 15 sek, dystans - 3 km i spalone kalorie - 90 cal.
Sesja wieczorna na takim samym nachyleniu - wynik: czas - 36 min i 15 sek, dystans - 3 km 500 m i spalone kalorie - 105 cal.
I podsumowując wszytko dzisiejszy dzienny wynik wygląda tak: czas - 1 godz. 7min i 30 sek, dystans - 6 km 500 m i spalone kalorie - 195 cal.
Trzymajcie się ciepło i sucho, bo jutro ma podobno padać, przynajmniej u nas i miejcie się najlepiej na świecie 🥰
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz