Translate

sobota, 22 listopada 2014

Praca wre.

Więźba została skończona wczoraj, a dzisiaj rozpoczęło się pokrywanie dachu. Teraz już można powiedzieć, że chodzimy nie po budowie, ale po domu. No, może po "prawie" domu :). Ale żeby dojść do tego naszego "prawie" domu, to niezbędne są dobre kalosze, a najlepiej gumofilce. Cały czas zastanawiamy się też, skąd wziąć tą ogromną ilość ziemi, jaka potrzebna jest do podsypania przy ścianie fundamentowej od strony garażu i tarasu. Trochę będzie od sąsiada, który akurat chciał się pozbyć nadmiaru humusu, ale to wciąż za mało...

Daszek nad wejściem.



Widok na łazienkę po lewej stronie, a po prawej pokój. W głębi pomieszczenie nad garażem, które kto wie, czy nie dostanie funkcji sypialni. Ale koncepcje tak często mi się zmieniają, że do końca nic nie wiadomo.

Łazienka.

Wiecha i pomieszczenie nad garażem.

Ta postać w głębi to ja. Stoję w przyszłym pokoju Oli.

A tutaj będzie korytarzyk i drugi pokój z widokiem na pagórki.


Daszek nad wejściem od góry.

Kominy ponad dachem.

A tutaj ślad po wizycie dzików. Jak na razie nasze pastwisko omijają i ryją po drugiej stronie ścieżki.


2 komentarze:

  1. Wow! Ale Wam idzie. Az mi szczena opadła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To zbieraj szybko tę szczękę i przyjeżdżaj do nas. Przydałaby nam się twoja wiedza i umiejętności :)

    OdpowiedzUsuń