Tym razem za naszym oknem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Maślaki na wyciągnięcie ręki a po kanie trzeba zrobić parę kroków dalej. Przydałyby się tutaj jeszcze podgrzybki, ale wtedy nie miałabym już po co chodzić do lasu, a tak przynajmniej Bilbo ma codziennie porządną dawkę spaceru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz