Translate

niedziela, 1 marca 2015

Zima zbliża się pomału ku końcowi, ziemia odmarzła i mogłam wreszcie zabrać się za przerzucanie i rozplantowanie sterty humusu sprzed domu.

Tak wyglądał stan wyjściowy.
Tak było 3 dni temu,

a tak dzisiaj.

W sumie zabrałam stąd ok. 140 taczek ziemi, na jedną taczkę wrzucałam 10 szpadli, co w sumie daje 1400. Można to jeszcze przeliczyć na kilogramy i tony, ale już sobie podaruję dalsze rachunki. Jeszcze jeden dzień pracy i cała kupka zniknie. Z drugą będzie łatwiej, bo zostanie przeniesiona tylko parę metrów dalej z przodu domu.

Tutaj właśnie, pod skarpą od strony ścieżki, wylądowało te 140 taczek. Niestety wcale tego nie widać. A ja tymczasem zastanawiam się, jak tę skarpę po uformowaniu zagospodarować.

Podczas, gdy ja walczę z tonami ziemi przed domem, to w samym domu też prace posuwają się naprzód.

Drzwi między kotłownią i garażem są już na miejscu.
I robi się wewnątrz coraz cieplej. Tutaj Oli pokój dostaje właśnie drugą warstwę wełny.
I pomieszczenie nad garażem.



 Panowie od hydrauliki i CO dostali już klucze i zaczęli przewierty. Mieli podobno zrobić wszystkie w ciągu 2 dni, ale jak na razie jeszcze się za bardzo nie napracowali. Całe szczęście, akurat tutaj nam się za bardzo nie spieszy, niech robią je sobie i ze 2 tygodnie, a tymczasem Jarek z chłopcami spokojnie skończą ocieplenie. A ocieplenie poddasza będą mogli skończyć dopiero wtedy, jak nasza pierwsza ekipa dokończy kominy i przykryje resztę dachu dachówką. I tak to się wszystko zazębia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz