sobota, 10 października 2020

Topinambur na stole

 Było o słoneczniku tradycyjnym to teraz, tak trzymając się tematu, będzie o słoneczniku bulwiastym czyli o topinamburze. 

O nim i naszej ogrodniczce, która jesienią bardzo pieczołowicie zakopywała go w sobie tylko wiadomych miejscach wspominałam tutaj. Teraz przyszła pora na wykopanie plonów, a ponieważ topinambur jest rośliną bardzo plenną i jednocześnie inwazyjną, to trochę pracy z tymi wykopkami miałam. Tym bardziej, że chciałam bardzo dokładnie wybrać bulwy, żeby nie rósł mi w przyszłym roku tam, gdzie go nie chcę. A dzisiaj te pyszne bulwy mieliśmy na obiad zamiast ziemniaków. 

Oprócz tego, że topinambur jest pyszny, to ma bardzo dużo zalet: 

- Zawiera  inulinę , która stanowi ona 75% wszystkich węglowodanów w topinamburze – jeden z najcenniejszych probiotyków odżywiających florę bakteryjną jelit, przyczyniając się tym samym do budowania naszej odporności.

- Posiada bardzo niski indeks glikemiczny.

-  Zawiera ogromne ilości koloidalnej krzemionki, co czyni z topinambura “przyjaciela” kobiet, pielęgnując i odbudowując jędrność skóry, nadając blask i moc włosom oraz paznokciom. 

- Wspomaga leczenie chorób płuc, koi napady suchego i męczącego kaszlu. 

- Wspiera układ sercowo-naczyniowy i kostno-stawowy dzięki zdolności regeneracji tkanek.

- Posiada dwa razy więcej witaminy C i B1 niż w ziemniak.

- Jest bogaty w potas wymiernie wpływając na wyrównanie gospodarki elektrolitowej, obniżając ciśnienie oraz wspierając pamięć i koncentrację.

- Pokrywa dzienne zapotrzebowanie na żelazo u dzieci (wystarczy kilka bulw)

- Obniża poziom złego cholesterolu.

Topinambur można jeść: 

  • na surowo jako składnik surówek np. z jabłkiem, orzechami i miodem;

  • duszonego z warzywami;

  • gotowanego w wodzie jako zamiennik ziemniaka;

  • jako składnik musów zimowych – jabłkowych i gruszowych;

  • pieczonego z ziołami w piekarniku lub w ognisku;

  • plasterek wkrojony do herbaty (lepszy niż cytryna);

    Poza tym  można z niego przyrządzić wiele pysznych potraw: zupę, sałatki i surówki.

    Ja osobiście topinambur "odkryłam" dopiero trzy lata temu, już po przeprowadzce na wieś. A ponieważ ogród mam spory, to mogę sobie pozwolić na to, aby sobie rósł i się rozrastał, oczywiście według mojej koncepcji a nie naszej psiej ogrodniczki ;)

     





 

15 komentarzy:

  1. Piękne bulwy masz, fakt topinambur trzeba pilnować.U mnie na działce nie ma szans.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiedziałam, że ma tyle dobrych właściwości i można go jeść na wiele sposobów! A ja go nie mam w ogródku...
    Pozdrawiam. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  3. dawniej sadziło się topinambur na skraju pól, aby dziki miały co jeść i nie tratowały upraw

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo, dużo tego u nas :) Dziś właśnie o tym tobinamburze rozmawiałam z koleżanką - podobno nawet zimą można wyrywać bulwy. Przyznam, że nie próbowałam (ani wyrywać ani jeść), ale chyba najwyższy czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałem o nim już wielokrotnie, muszę go w końcu spróbować, bo kusi, oj kusi... Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O masz - to ja nic nie wiedziałam że topinambur jest jadalny.
    Ilu to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć u znajomych blogerów!!! :-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Posadziliśmy pięć lat temu i nie żałujemy...Mamy spore grono "zainteresowanych" dużymi plonami...;o)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale wstyd bo ja myślałam, że topinambur to coś egzotycznego ha ha ha. Na zdjęciu wygląda jak imbir, który swoją drogą uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak spotkam ładne bulwy na bazarku to kupuję i piekę w piekarniku doprawiając pulbiberem (ostrą papryką).
    Pozdrawiam serdecznie:).

    OdpowiedzUsuń
  10. O tej roślinie tak naprawdę usłyszałam rok temu, kiedy przywiozła mi ją koleżanka a właściwie korzeń niestety prowadzony na działce sie nie przyjął a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze o tym słyszę. Bulwy podobne do imbiru. Muszę poszperać na targu.

    OdpowiedzUsuń
  12. WIemn, że nie w temacie, ale znalazłam na blogu i doskonalu pasuje:).
    cyt. Do końca roku jeszcze kilka książek przeczytam, ale nie wyobrażam sobie, bym wzięła do ręki gorszą książkę: bezapelacyjnym zwycięzcą w konkursie na najgorszą przeczytaną w 2020 roku książkę jest Nieodnaleziona Remigiusza Mroza

    Nieskromnie powiem, że na jednym ciągu też byłabym w stanie coś takiego napisać – pod jednym wszakże warunkiem: bez przeczytania tego przed oddaniem do druku.

    Nie jest to jedyny grafoman wydający książki. To czego nie jestem w stanie zrozumieć to tego, że wydał ich tak dużo. I że na lubimyczytać.pl mają nie najgorsze oceny. A to już nawet nie jest bełkot. Jak byłam z Ańćką w sanatorium, to ona coś tam szemrała, że ma na swoim czytniku coś tak niesamowicie głupiego, że wierzyć się nie chce, że ktoś to wydał. Teraz się dowiedziałam, że to była inna książka Mroza. Czyli on tak zawsze ….

    Facet jest popularny. Jakim cudem?".

    W punkt. Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli są zagorzali czytelnicy harlekinów, to znajdą się też i fani Mroza. A z drugiej strony może i lepiej, że ludzie czytają co czytają, niż mieliby wcale nie czytać ;)
      Z serii z Chyłką przeczytałam 3 części i raczej nie zamierzam po więcej sięgać, ale przynajmniej już mogę coś na temat twórczości Mroza powiedzieć ;)

      Usuń
  13. Naprawdę bardzo, bardzo polecam topinambur. Jeśli tylko gdzieś go spotkacie, to kupcie przynajmniej do spróbowania :) Smacznego i serdeczności dla Wszystkich :))

    OdpowiedzUsuń