środa, 19 sierpnia 2020

Baśnie, bajki, bajeczki

Moja znajoma będąc u mnie kiedyś z wizytą, stwierdziła, że gdyby miała opisać moje mieszkanie (mieszkanie, bo to były jeszcze czasy mieszkania w bloku) użyłaby sformułowania "zbudowane z książek". No cóż, jeśli większość ścian zajęta jest przez regały z książkami, to trudno się z nią nie zgodzić. Lubię książki. Lubię nie tylko czytać, ale też otaczać się nimi. Często wracam do tych już przeczytanych, czytając ponownie całe lub tylko fragmenty. Jednym słowem potrzebuję książek do życia, prawie tak jak jedzenia. O różnorodności gatunków literackich znajdujących się na moich półkach, nie będę się rozpisywać, bo szybciej byłoby wymienić, te gatunki, których nie ma ;)  A dzisiaj chciałam powrócić do literatury dziecięcej. Z racji mojego zawodu, książki dla dzieci są jednymi z tych najczęściej czytanych. I nie tylko te współcześnie wychodzące, ale też te z mojego jeszcze dzieciństwa, a nawet i starsze.
Będąc jakiś czas temu w Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu, zobaczyłam leżącą tam, jako eksponat książeczkę A. Tołstoja "Baśnie, bajki, bajeczki" i aż iskierka w oku mi się zaświeciła , przecież ja tę książeczkę dobrze znam! Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym natychmiast nie zapragnęła mieć jej w swoich zbiorach. Ale, że jestem też wybredna, to musi być to koniecznie wydanie takie, jakie miałam w rękach, będąc jeszcze dzieckiem. Czyli wydanie z przed 1970 roku, w twardej oprawie i w przyzwoitym stanie. No i sobie szukam :)

Zdjęcie kiepskie, bo zrobione na szybko telefonem właśnie tamtego dnia w "Zajezdni"
 "Baśnie, bajki, bajeczki" to rosyjskie baśnie spisane przez Tołstoja, w przepięknym tłumaczeniu Ireny Tuwim i ilustracjami Juliusza Makowskiego. Niektóre z zamieszczonych tam opowiadań, można znaleźć też i w innych zbiorach albo wydane pojedynczo. Moje ulubione to "Kogucik złoty grzebyczek" i "Domeczek".
 A są tam jeszcze i takie opowiadania:
 Ziarno bobu, Lis i zając, Kózka-zadziora, Nie ma kozy z orzechami, Bity wiezie niebitego, Wyścigi, Żuraw i czapla, Kot wojewoda, Wilczysko, Łapeć, Odwiedziny, Kot psot, Niedźwiedzia chałupa, Gliniany chłopiec, Kaczuszka, Siostrzyczka Hanusia i braciszek Jaś, Ociupinka-odrobinka, Wojna grzybów, Według rybki rozkazu, Ćwir-ćwir-ćwir na dąbrowie, Bocheneczek, Śnieżynka, Dzikie gęsi, Królewicz Jaś i wilk szary, O Kuźmie bogaczu, Królewna żaba.





10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię baśnie rosyjskie, ale tych nie znam.Muszę to nadrobić i poszukać u nas.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo są naprawdę ładne. A czytając takie stare bajki, zawsze taka jakaś nostalgia się włącza ;)

      Usuń
  2. Autorem wyboru baśni nie jest Lew tylko Aleksy Tołstoj. Jako pisarz interesujący. Jako człowiek życiorys ma niechlubny.
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Takie błędy się robi pisząc szybko i wtedy, kiedy powinno się iść spać. Dziękuję i zaraz poprawiam błąd w tekście. A jeśli chodzi o osobę samego pisarza to nie tylko w tym przypadku, talent pisarski i niechlubny życiorys tworzy parę. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Całkowicie masz rację w kwestii talentu i życiorysów.
      A chciałoby się żeby autorzy których lubimy czytać byli bez skazy ;-), no choć prawie ;-)
      A powieść Aleksego "Piotr Pierwszy" czytałam parokrotnie, wciąż znajdując w niej coś ciekawego.
      To wydanie bajeczek też miałam. :-D
      Pozdrawiam z mojej wsi
      Barbara

      Usuń
  3. Masz potężne zbiory.U mnie teraz kilka książeczek dla maluchów.Ulubione moje to baśnie braci Grimm.Rodzice często nam je opowiadali a my naszym dzieciom i tak zostali, za chwilę będę ja opowiadać maluchom.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne jest takie przekazywanie bajek, baśni z pokolenia na pokolenie. Potem często dzieci wspominają z sentymentem te chwile i sami też opowiadają je swoim dzieciom. I niech się to tak toczy, jak najdłużej :)

      Usuń
  4. Aż mi zagrało w duszy, kiedyś miałam takie cudowne spotkanie związane z książką z młodości. Najlepiej opisała to Oleńka https://wewanderers.blogspot.com/2019/11/spotkanie-z-krystynka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pellegrina, dziękuję przepięknie za wizytę i opowieść o tym,jak zapomniana książeczka z dzieciństwa, może wpływać na nasze spotkania. W opisie Oleńka wspominała o dwóch książeczkach - jedną z nich "Dziewczynkę spoza szyby" znam i bardzo lubię, ale tej drugiej "Przy kominie o szarej godzinie", tak ważnej dla Ciebie niestety nie. Muszę jak najszybciej nadrobić zaległości ;) Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam i zapraszam tutaj do mnie jak najczęściej :)

      Usuń
  5. Miałam część bajek z tej książeczki nagranych jako słuchowisko na kasecie. Cudowne wspomnienie dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń