niedziela, 13 czerwca 2021

Permamentny niedoczas

 Wydawało mi się, że nadejdzie czerwiec, ciepłe i długie dni i nareszcie trochę odetchnę znajdując choć chwilkę na "nicnierobienie". Nic bardziej mylnego, ilość prac około domowych, które notabene uwielbiam i obowiązków wynikających z pracy, trochę mnie mocno przytłoczyła. Tym bardziej, że pocovidowa wydolność mojego organizmu pozostawia jeszcze trochę do życzenia i to co robiłam przed chorobą godzinę, to teraz potrzebuję na to jeszcze raz tyle. I z tego prostego powodu na blogowanie niestety sił brak. Ale jak tylko uporam się że wszystkimi rozwojowymi diagnozami, podsumowaniami, wskazówkami, spotkaniami czyli całą papierkowo-komputerową robotą to i na blogowanie zwolni się ta chwila. A tymczasem, żeby nie było tutaj tak całkiem pusto, wracam do mojego blogowego wyzwania z przed roku czyli jeden dzień - jedno zdjęcie. Ale dzisiaj wrzucam trochę więcej  już przygotowanych zdjęć, aby nie zniknęły w czeluściach archiwum galerii, bo jednak robiłam je w celu zachowania w pamięci i podzielenia się nimi z Wami. 

Boże Ciało często skutkuje wolnym piątkiem i tym razem w moim przypadku też tak było. A to piątkowe śniadanie w przydomowym lesie i oczywiście w doborowym towarzystwie.

Bilbo i Ronja

Ukochane lilaki, co roku więcej kwitnących wiech i każdy w innym kolorze. Ale jeszcze kilka kolorów do dokupienia i dosadzenia.




Kokoryczka, przeniesiona jeszcze z działki z miasta. Muszę koniecznie znaleźć jej lepsze miejsce.

Piwonii przedstawiać nie trzeba ;)

Na pierwszym planie mój ziołowy ogródek na skarpie trasowej, a niżej lawenda i miejsce na kwietną łąkę. Nasiona wysiane, czekamy na efekty.

I te same ziółka tylko z innej perspektywy.

Warzywniak w skrzyniach tradycyjny i moje pierwsze doświadczenia w uprawie warzyw pod folią.

Czarny bez - sam się zasiał 3 lata temu i rośnie, a ja już się cieszę na widok tych pięknych rozpoczynających kwitnienie baldachimów.

Będzie kolejna hyćka ;)

A ten egzemplarz czarnego bzu jest dla mnie szczególny.  Przywieźliśmy go rok temu z Kamiank. Niech rośnie, kwitnie, owocuje i przypomina ....

Topinambur, zasadzony potajemnie przez naszą psią ogrodniczkę tym razem w piasku.

I odpoczywająca w cieniu owa ogrodniczka.

Lipa, sama się zasiała i rośnie w naszym przydomowym lesie.

Wieczorne mgły nad łąkami.




I słońce zaszło, a jutro będzie kolejny nowy dzień :)




16 komentarzy:

  1. Jak pięknie i sielsko.Prace ogrodowe pełną parą idą.Mgla nad łąkami urocza,widok bajeczny .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, te wędrujące mgły nad łąkami sprawiają, że można poczuć się jak w bajce. Pozdrawiam Ula 😊

      Usuń
  2. Takie miejsce do życia to ja rozumiem.Przepiekna przyroda i cisza,ktora az slychać:))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę ciszę już pod wieczór przerywa żabi koncert, to dopiero jest słuchowisko 😆. Muszę sprawdzić, czy da się te odgłosy nagrać 🤔. Pozdrawiam Ewa 😊

      Usuń
  3. Te wieczorne mgły, marzenie mieszczucha...
    Trzymam kciuki za powrót do zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kciuki dziękuję przeserdecznie, bo bardzo tęsknię za tą kondycją, jaką miałam przed chorobą. Mam nadzieję, że przez lato wróci do mnie 😊.

      Usuń
  4. Spokój emanuje z tych obrazów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że powrót do tego miejsca po pracy to prawdziwe błogosławieństwo. Cisza i spokój dokładnie jak na zdjęciach i można się odciąć od wszystkich problemów świata.

      Usuń
  5. Wspaniałe miejsce,szkoda że bzy już przekwitły. Pieski są urocze. Ja jakoś też nie mogę znaleźć czasu na bloga.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie bzy jeszcze kwitną, ale tutaj na pogórzu wszystko jest z 2-3 tygodniowym opóźnieniem. Wiosna później przychodzi, ale za to wcześniej odchodzi. Pozdrawiam cieplutko 😊

      Usuń
  6. Cudnie tam u Ciebie!
    Pozdrawiam i pisz czesciej w miare mozliwosci:)
    Zycze powrotu do sił po chorobie, abys zapomniala, co to covid. Mam nadzieje, ze wakacje Ci pomogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z braku czasu przechodzę na opcję minimalistyczną na blogu czyli jeden dzień jedno zdjęcie, czasami z opisem a czasami bez, ale niech się i tu u mnie coś dzieje. Lato, słońce i odpoczynek dokładnie tego mi potrzeba 😊

      Usuń
  7. Proszę ogrodniczkę podrapać ode mnie za uszkami (jeśli lubi). Śniadanie w przydomowym lesie - marzenie! U nas już po lilakach - gdyby nie piwonie byłoby mi bardzo smutno. Kurde, chyba najbardziej na świecie lubię zapach piwonii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrodniczka za uszkami podrapana i chce więcej 😉. I masz rację, zapach piwoni jest cudowny, też go uwielbiam.

      Usuń