Koronawirus szaleje, a my siedzimy na naszej wsi i wykorzystujemy czas, kiedy wszystko pozamykane i najlepszym wyjściem (a nawet nakazem) jest siedzenie w domu. W bloku byłoby ciężko, tutaj mamy dużo przestrzeni bez ludzi. Ale za to jest przyroda i wszelkie znaki na niebie i ziemi, że nadeszła wiosna.Co prawda na dzisiejszy wieczór zapowiadają ochłodzenie i opady śniegu, ale przecież wciąż jest marzec i staropolskie przysłowie "w marcu jak w garncu" cały czas ma swoje uzasadnienie w pogodzie.
Dzisiejszy wpis będzie pod znakiem ptaków. W pierwszy dzień wiosny pokazały się u nas bociany. Trochę wcześniej pojawiły się na pastwisku żurawie, a trzy dni temu czaple. O stadach szpaków nawet nie wspominam ;).
I żurawie :)
I dla uzupełnienia: przyleciały mewy (chyba mewy 😉) i łabędzie.
A tutaj zdjęcie dla spostrzegawczych ;)
I takie to oto nasze okoliczności przyrody podziwiane z okna :)
... niestety. Dzisiejszy wpis nie będzie optymistyczny.
Kupując 6 lat temu kawałek ziemi w NWW wszystko dookoła wyglądało inaczej. Mogliśmy przewidzieć, że tak nie będzie zawsze, mieliśmy tego świadomość, ale mimo wszystko patrząc na zmiany jakie zachodzą wokół naszego pastwiska, żal nam tej ciszy i pustki i tej nienaruszonej naturalności, która była do tej pory. I niestety, ale nasze podwórko nie jest już takim azylem, nie mówiąc o jakiejkolwiek prywatności. I pewnie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to co może zapowiadać, ostanie zdjęcie.
No nic, życie idzie do przodu i trzeba się z tym pogodzić, ewentualnie wyjechać w Bieszczady. Ale tam podobno też już jest spore zaludnienie 😉.