sobota, 4 października 2014

Tym razem o wodzie.

Na pastwisku chwila spokoju po wylaniu ław fundamentowych, ale jeśli chodzi o nas to nie ma przerwy w załatwianiu miliona spraw. I wszystko najlepiej na wczoraj. Co ciekawe właśnie przekonaliśmy się, jak człowiek może być mobilny i ile można załatwić i zrobić w ciągu paru godzin dnia, bo jeszcze trzeba przecież iść do pracy. W momencie, kiedy wydaje się, że wszystko pięknie i gładko płynie, to jednak zawsze musi coś wyskoczyć, tym razem wyszła sprawa wody. 

 
Po wizycie na działce radiestety okazało się, że woda jest, ale na głębokości poniżej 45 m, chyba że chcemy podskórną to wystarczy kopania na 5 m w dół.  Zapadła decyzja, że docelowo podłączymy się do sieci wodociągowej, a na cele budowy załatwiliśmy w gminie dostęp do hydrantu, który znajduje się parę metrów od granicy działki. No i było pęknie do czasu, kiedy okazało się, że z hydrantem jest coś nie tak i wody nam nie da, a następny jest ok. 150 m dalej. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) Popsuty hydrant przyspieszył tylko decyzję o doprowadzeniu wody w trybie natychmiastowym, czyli mamy już pana Wojciecha, który w poniedziałek będzie działał z przyłączeniem, a strażacy z OSP użyczą swojego węża strażackiego na sobotę, aby nalać wodę do zbiornika na bieżące prace.
A w przyszłości studnię i tak sobie wykopiemy. Taką :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz