Jeden z ostatnich naszych pobytów na "pastwisku" zaowocował zbiorem kwiatów czarnego bzu. Rośnie tam piękny krzew tuż przy samej ścieżce, która "wiedzie w przód i w przód". Czarny bez to jedna z najstarszych roślin leczniczych, z którą w
przeszłości wiązały się także praktyki magiczne ludów europejskich. Kontakt z czarnym bzem nasycał życiową energią, zwalczał
przygnębienie, dodawał otuchy, wzmacniał psychikę, zwiększał witalność.
Przywracał wiarę we własne siły, obdarzał odwagą, pomagał obiektywnie
spojrzeć na problemy. Pozwalał długo zachować młodość i atrakcyjny
wygląd.
Kwitnące baldachimy powędrowały do naszej kuchni i właśnie zrobiliśmy z
nich syrop wzbogacając naszą domową apteczkę. Jesienią przyjdzie kolej
na sok z owoców czarnego bzu - ale o tym więcej dopiero we wrześniu.
Kwiaty bzu czarnego bogate są we flawonoidy, są niezawodnym środkiem w przypadku gorączki,
kataru, kaszlu, czyli ogólnie mówiąc – w stanach przeziębienia. Działają
moczopędnie i rozkurczowo oraz uszczelniają naczynia włosowate,
zwiększając ich elastyczność. A syrop z nich robi się bardzo prosto.
Syrop z kwiatów bzu czarnego
Kwiaty z 20-40 baldachów zalewamy syropem otrzymanym przez zagotowanie 1 kg cukru z 1 litrem wody i plastrami cytryny. Pozostawiamy na 1-2 dni, mieszając raz dziennie po czym filtrujemy i zagotowujemy sok przed przelaniem do wyparzonych butelek. Jeżeli chcemy dłużej go przechować, to należy go pasteryzować przez ok. 20 min.
Można też zrobić nalewkę dodając spirytusu, ale to już w przyszłym roku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz