niedziela, 29 czerwca 2014

"Za moim oknem"

 
Za moim oknem świat ogromny
Przechodniów tłumem roztańczony
Spieszy się nie wiadomo dokąd
Jakby zupełnie był szalony

Nikt nie dostrzega, że obłoki
Ponad głowami takie piękne
Nie widzi też jak barwny motyl
Nad kwiatem róży tańczy z wdziękiem

Nikogo nie obchodzi tęcza
I księżyc co nad głową świeci
Nikt nie dostrzega starych ludzi
I ślepej wiary w oczach dzieci

Czym świat się karmi w swoim biegu?
Dokąd podąża w ślepym pędzie?
Zdumiony patrzę z mego okna
I myślę sobie: Co to będzie?

Kto jutro zginie gdzieś na wojnie?
Kto umrze z głodu na ulicy?
'Kogo okradną, kogo zdradzą?
O co się wzburzą robotnicy?

A kiedy patrzę na to wszystko
Myśl w głowie jedna się przeplata:
Czy ludzie nie chcą, czy nie mogą
Trochę naprawić tego świata?

© 2006-2012 Henryk Rynkowski - www.wiersze.info
 

Małymi kroczkami do przodu.

 3 tygodnie temu projekt oliwki i warunki przyłączy trafiły do rąk naszego pana projektanta, a 25.06.2014r. cała dokumentacja powędrowała na biurko urzędników Starostwa Powiatowego. Czekamy teraz na pozwolenie na budowę "naszego okna". W między czasie przeglądamy oferty bankowe z propozycjami kredytów i mamy nie lada dylemat: budować szybko uzależniając się finansowo na wiele lat od banku czy może poczekać i spokojnie zacząć budowę z lekkim opóźnieniem i nieco wolniej, ale za to bez "bata" w postaci bankowych żądań. Nie ma idealnych rozwiązań, w każdym są jakieś za i jakieś przeciw
A tymczasem nasze pastwisko wygląda jak poniżej i najwyższy czas na koszenie, czyli przed nami nasze pierwsze sianokosy.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Spacer

Dzisiaj jedno zdanie - Jesteśmy po spotkaniu z architektem adoptującym projekt do naszej działki - naniesie zasugerowane przez nas zmiany w projekcie  i załatwi wszystkie formalności związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę. 

A ja wstawiam parę zdjęć z niedzielnego spaceru wokół naszego "pastwiska".

Rusałka pawik na ścieżce.
Staw

No i nie mam zielonego pojęcia co to za rośliny na środku stawu :(


Dzwonek okrągłolistny.


Jaskry i niezapominajki.


Droga zamkowa - wczoraj znalazłam na mapie jej nazwę.


Zdjęcie zrobione tym razem z ambony, tej która jest na zdjęciu poniżej.


A tu droga prowadząca do naszego "pastwiska".

Ambona

A ta droga tez doprowadzi do nas, wystarczy się tylko odwrócić :)

Ruiny starego folwarku.


niedziela, 8 czerwca 2014

Kwiaty czarnego bzu - syrop do apteczki

Jeden z ostatnich naszych  pobytów na "pastwisku" zaowocował zbiorem kwiatów czarnego bzu. Rośnie tam piękny krzew tuż przy samej ścieżce, która "wiedzie w przód i w przód". Czarny bez to jedna z najstarszych roślin leczniczych, z którą w przeszłości wiązały się także praktyki magiczne ludów europejskich. Kontakt z czarnym bzem nasycał życiową energią, zwalczał przygnębienie, dodawał otuchy, wzmacniał psychikę, zwiększał witalność. Przywracał wiarę we własne siły, obdarzał odwagą, pomagał obiektywnie spojrzeć na problemy. Pozwalał długo zachować młodość i atrakcyjny wygląd.


Kwitnące baldachimy powędrowały do naszej kuchni i właśnie zrobiliśmy z nich syrop wzbogacając naszą domową apteczkę. Jesienią przyjdzie kolej na sok z owoców czarnego bzu - ale o tym więcej dopiero we wrześniu.
Kwiaty bzu czarnego bogate są we flawonoidy, są niezawodnym środkiem w przypadku gorączki, kataru, kaszlu, czyli ogólnie mówiąc – w stanach przeziębienia. Działają moczopędnie i rozkurczowo oraz uszczelniają naczynia włosowate, zwiększając ich elastyczność. A syrop z nich robi się bardzo prosto.



Syrop z kwiatów bzu czarnego

Kwiaty z 20-40 baldachów zalewamy syropem otrzymanym przez zagotowanie 1 kg cukru z 1 litrem wody i plastrami cytryny. Pozostawiamy na 1-2 dni, mieszając raz dziennie po czym filtrujemy i zagotowujemy sok przed przelaniem do wyparzonych butelek. Jeżeli chcemy dłużej go przechować, to należy go  pasteryzować przez ok. 20 min.


Można też zrobić nalewkę dodając spirytusu, ale to już w przyszłym roku :)


sobota, 7 czerwca 2014

Papierologii ciąg dalszy.

Czyli w skrócie - wszystkie warunki przyłączy gotowe, projekt naszej "Oliwki" zakupiony.


Teraz czas na rozmowę z architektem i adaptację domu. Zmian w samym projekcie będzie bardzo niewiele, bo praktycznie spełnia on nasze wymagania, a najważniejsze z nich to: duża przestrzeń dzienna na dole, miejsca na przechowywanie różnych rzeczy i stryszek, który będzie pełnił  funkcje garderoby. A z większych zmian to likwidacja balkonu na górze, zmiana okien w salonie z trzech wąskich na dwa szersze, likwidacja daszku od strony tarasu. No i ciągle zastanawiamy się, czy jest sens dawania okien dachowych w pokojach, które będą od południa, czy może wystarczą te w ścianie szczytowej. Parę pozostałych dylematów mam nadzieję rozwiązać przy okazji rozmowy z architektem. Zresztą i tak wiem, że nie da się wszystkiego przewidzieć i wiele rzeczy wyjdzie dopiero podczas budowy. 
Ale żeby nie było, że wszystko tak dobrze i sprawnie przebiega z postawieniem tego "naszego okna" w tym naszym upatrzonym miejscu, to oczywiście pojawił się jakiś "cień", który troszeczkę hamuje ten entuzjazm. Tym "cieniem" jest Natura 2000 i bardzo sprzeczne informacje, jakie do nas dotarły. Czyli w decyzji o warunkach zabudowy, jakie dostaliśmy z gminy jest wszystko ok, nie ma żadnych problemów z budową i pozwoleniem - zresztą ta informacja była kluczowa przed zakupem działki. Teraz troszeczkę namieszał nam pan z Centrum Ochrony Środowiska, stwierdzając, że jego mapki pokazują co innego. Gmina oczywiście zakwestionowała to i kazali spokojnie składać  papiery o pozwolenie na budowę do starostwa i czekać. Gdyby coś było nie tak, mamy do nich przyjść i wszystko wyjaśnią. Czyli brniemy powoli dalej i zobaczymy jak to będzie :D .
A tymczasem na "pastwisku" trawa urosła po pas, ptaki śpiewają jak szalone, a wieczorem z pobliskiego stawu rozlega się kumkanie żab. I jak tu nie zakochać się w tym miejscu?