sobota, 25 października 2025

Znowu o książkach

 Przed nami długie jesienne, a potem zimowe wieczory więc czas zrobić książkowe zapasy.

 Zgodnie z pierwotnymi planami powinnam być w teraz w Krakowie na Targach Książki. Takie były plany, ale jak to z planami bywa lubią ulegać zmianom albo nawet całkowitemu zniweczeniu. I tak było i z tym planem, czyli to jeszcze nie ten moment i nie ten rok na odwiedzenie Karkowskich Targów Książki. Ale aby nie zostać tak całkowicie z niczym to postanowiłam zrealizować do końca bon podarunkowy do księgarni, który dostałam w pracy odchodząc na emeryturę. Przez kilka dni przeglądałam i czytałam recenzje różnych książek to wrzucając coś do koszyka, to znów wyrzucając dając miejsce innej książce i tak po wielokrotnym przetasowaniu koszyka padło na:

Jedną z nich - "Zbieracze borówek"  słuchałam całkiem niedawno jako audiobooka i już podczas słuchania wiedziałam, że chcę mieć ją w wersji papierowej na swojej półce. Tym bardziej, że jest to książka z gatunku tych, do których wiem, że będę wielokrotnie wracać. 

A tymczasem u mnie coś, co raczej się nie zdarza, czyli czytanie kilku książek w jednym czasie. A dokładnie 3 w formie papierowej:

 i jeden audiobook

A we wtorek dojdzie jeszcze książka Klarki "Patrzę na nas".  Już nie mogę się doczekać :) 

 


piątek, 24 października 2025

Gdy nic nie można zrobić.

Trwa tydzień, w którym każdego dnia troska i zmartwienie miesza się z wiarą i nadzieją. I tego drugiego  mocno się trzymamy. Po złych wiadomościach jakie odebrałam we wtorek w nocy, nastał taki piękny poranek, co w październiku zbyt często się nie zdarza. 

Pozostaje tylko wiara, że wszystko będzie dobrze. O to się modlimy i staramy się nie dopuszczać złych myśli. Bo w naszej sytuacji nic innego nie możemy zrobić. 

  Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury.   Emily Dickinson

 Dzisiaj od rana mocno wieje, a to zdjęcie zrobiłam wczoraj. Pewnie jutro ta brzoza będzie wyglądała całkiem inaczej, ale na ten moment listki jeszcze mocno się trzymają.

 
 
 Czekam na nowe wiadomości zza oceanu. Na dobre wiadomości.
 
Pozdrawiam i miejcie się najlepiej na świecie. Pa.  


niedziela, 19 października 2025

Odwołuję!

 Taką ścieżką szliśmy dzisiaj do kościoła. Za takie widoki kocham październik, nawet jak w poprzednim wpisie narzekałam, że w tym roku ten miesiąc jest u nas brzydki to teraz wszystko odwołuję! 😀😉.

I w ogóle po nocnych przymrozkach dzisiejszy dzień był bardzo ładny a przede wszystkim słoneczny. Co prawda na spacer się nie zdążyłam wybrać, bo mieliśmy gości zapowiedzianych i nie zapowiedzianych, a goście są ważniejsi od spacerów. Spacer będzie jutro 😉. 

A dzisiaj jeszcze wieczór z Chopinem. Trwają sesje finałowe i chociaż nie ma tu moich faworytów, to i tak posłucham i podelektuję się tą ogromną dawką muzyki Chopina, bo kolejny taki raz będzie przecież dopiero za 5 lat.


Pozdrawiam wszystkich niedzielnie 😊


piątek, 17 października 2025

Nie taki październik...

 Październik w tym roku jest szczególnie, jakby to ująć a nie chcąc używać  określenia brzydki to napiszę nieciekawy. Zimno, wieje i pada. Próbuję wyłapać jakieś pojedyncze dni, żeby zrobić jesienne porządki w ogrodzie i przyznam, że jest z tym ciężko. Ale pomalutku do przodu, te najważniejsze rzeczy zrobione i liczę jednak, że zima tak szybko nie przyjdzie i coś jeszcze nadrobię. Tymczasem w nocy z niedzieli na poniedziałek ma być już u nas mróz, czyli sezon palenia w pełni.

Pomimo pesymistycznego początku dzisiejszego wpisu, zdjęcia będą jak najbardziej pozytywne na dowód tych kilku ładnych dni.

Październikowe zbiory z foliaka i bardzo późny w tym roku winogron spowodowany majowymi przymrozkami i dużo późniejszym rozpoczęciem wegetacji. 


Poranne jesienne mgły jeszcze z początku października.

 
Warzywniak uporządkowany, tylko jeszcze na grządkach został seler i por.
 

Najpiękniejsza droga przez las. Jeszcze do zeszłego roku jeżdżąc do pracy mogłam codziennie obserwować jak się zmieniają drzewa. 

I mój rokitnik. Miałam pochwalić się nim już dawno temu, ale jakoś umknęło, więc zrobię to teraz. W tym roku jeszcze malutko owoców na krzaczku, zostawiłam je dla ptaków i czekam na przyszły rok, kiedy plony będą już większe i będę mogla zrobić swój własny sok z rokitnika.

 
 Takie październikowe przysłowie na koniec. 
 
 "Gdy październik mokro trzyma, zwykle potem ostra zima."

Zimno zimnem, ale trzymajcie się cieplutko i miejcie się najlepiej na świecie. Pa 😊

sobota, 4 października 2025

O tym i o tamtym.

Październikowe poranki za oknem z przymrozkiem i snującymi się po łąkach mgłami mają swój urok, ale niechybnie dają jasno do zrozumienia, że koniec już pory, kiedy rankiem otwierało się drzwi domu i zamykało dopiero wieczorem przed pójściem spać.

Mój pokój książkowy dostał zasłony a w ramach przygotowań do długich jesienno-zimowych wieczorów skończyłam też robić kocyk. 

Sezon siedzenia przy kozie rozpoczęty.


A jednocześnie będą suszone jabłka i mam nadzieję, że uda się też znaleźć w lesie jeszcze trochę grzybków, ale niestety w tym roku w naszych okolicach nie za bardzo obrodziły.

A tymczasem trwa XIX Konkurs Chopinowski.

 Uwielbiam muzykę klasyczną. Do Chopina dojrzewałam bardzo długo i sama nie wiem w którym momencie przepadłam. Może dlatego, że było to już bardzo dawno temu 😉. Teraz delektuję się pięknymi wykonaniami utworów Fryderyka Chopina. Słucham, obserwuję i kibicuję młodym niesłychanie zdolnym pianistom. Po pierwszych dniach przesłuchań mam już swoich pierwszych faworytów i fajnie byłoby zobaczyć ich w kolejnym etapie. A szczególnie trzymam kciuki za naszego polskiego pianistę Krzysztofa Wiercińskiego. I w tej atmosferze wracam sobie do książki Jerzego Waldorffa "Wielka gra. Rzecz o konkursach chopinowskich". 

 
To na koniec jeszcze taka ciekawostka zaczerpnięta z powyższej książki dotycząca jury  IV Konkursu, który odbył się w 1949 roku.
 
 "Dwóm pierwszym jednak etapom jury miało się przysłuchiwać ze swych miejsc na balkonie spoza żaluzji, nie widząc grającej młodzieży, z góry posądzone o to, że mogłoby szachrować, protegować każdy swoich uczniów lub też faworytów lansować z innego, jeszcze gorszego powodu ... . Co więcej: po raz pierwszy i jedyny w dziejach Konkursów Chopinowskich ustanowiono "męża zaufania"., którym został nasz profesor Jerzy Lefeld, na szczęście człowiek kryształowy i o gołębim sercu. On bowiem jeden miał znać nazwiska kandydatów, przekazując jurorom do oceny tylko numery i jemu powierzono też kontrolę losowania tych numerów, co oznaczało również kolejność występów, a wiadomo, jak bardzo kandydaci wszystkich konkursów boją się występować pierwsi na estradzie. O zamknięciu jury za żaluzją zdecydować musieli urzędnicy komenderujący sztuką o małej znajomości muzycznej praktyki, bo nie wzięli pod uwagę okoliczności dość istotnej, że na całość zjawiska artystycznego, jakim jest pianista, składa się także jego postawa przy fortepianie, sposób kładzenia rąk na klawiaturze i stóp na pedałach."