wtorek, 9 sierpnia 2022

Lawenda, lawenda, lawenda ...

 O zaletach i urokach lawendy nie trzeba specjalnie dużo pisać, dla mnie to jest numer jeden w ogrodzie i nic chyba nie jest w stanie jej przebić. W tym roku już po zbiorach, chociaż kilka krzaczków zostawiałam dla trzmieli i motyli i aby sobie spokojnie mogły przekwitnąć i wytworzyć nasiona. Był również czas na zrobienie syropków lawendowych, które razem z lekko gazowaną wodą są niezastąpione podczas letnich upałów a i zimą pijąc je dostarczamy organizmowi mnóstwo korzyści. Więcej  o tym pisałam tutaj, kto ma ochotę to zapraszam do lektury.  Dzisiaj kilka zdjęć tegorocznej lawendy.











Dobry klik dla Laurki.


niedziela, 7 sierpnia 2022

Był sobie lipiec ...

Lipiec minął szybko i pracowicie. Skoro świt pobudka, bo rano do pracy a potem "odnajdywanie" ogródka po miesiecznej nieobecności, chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się, że będzie gorzej 😉. I tak mnie te wszystkie bieżące obowiązki i przyjemności pochłonęły, że na bloga niestety już nie wystarczyło czasu. Dlatego dzisiaj taki mały skrót lipcowych wydarzeń. 

Praca pracą ale miejsce na letni relaks w przydomowym lesie musi być.

Przez cały czerwiec w większej części ogrodu trawa sobie rosła bez ingerencji człowieka. Teraz już skoszona i zostawiona w spokoju na kolejny miesiąc, albo i dłużej. Niech owady i różne ogrodowe stworzenia też mają coś dla siebie.

Nasza altano-szopa doczekała się posprzątania i teraz po przeróbce i zmianie miejsca będzie pełniła rolę drewutni. Jutro zaczynam odkręcać deski.

Sarenki na miejskim cmentarzu.

Powróciłam nareszcie do kilkukilometrowych spacerów w towarzystwie Ronji i Bilba. Przyznam, że bardzo tego mi brakowało. Tutaj wycieczka na Muchowskie Wzgórza i wieża widokowa z której tradycyjnie nie da się podziwiać żadnych widoków, bo wokoło są drzewa, ale samo miejsce jest bardzo ciekawe.










Zbiór czarnych porzeczek i próba zrobienia z likieru. Zobaczymy co wyjdzie.



26 lipca dzień szczególnie ważny. W tym roku minęło 2 lata jak odszedł nasz Mundek. Tęsknota, tęsknota, tęsknota ...



Weekendowe odwiedziny Krzyśka i seria spacerów. Najpierw po zamku w Bolkowie ...














... a potem wyprawa na Czartowskie Skały czyli na bazaltowe pozostałości po kominie wulkanicznym sprzed ok. 5 milionów lat. Ze szczytu rozpościera się  piękny widok na Pogórze i Góry Kaczawskie oraz Karkonosze.











I to jeszcze nie wszystko, bo była również przemiła wizyta u Wiesi i Przemka w Krotoszynie i obiad w nowej Hubertówce.

Zdjęcie z internetu, bo niestety będąc tam nie zrobiłam dla siebie ani jednego. Ostatnio coś w ogóle mało zdjęć robię.

A w powrotnej drodze odwiedziny u Eli i Witka, które zaowocowały kilkoma skarbami do domu i ogródka. Ela wie co lubię 😀.




I na dzisiaj chyba wystarczy. Jeszcze tylko dobry klik dla Laury i do następnego razu, mam nadzieję niebawem 😊.