Nareszcie urlop. Będę odpoczywać i robić tylko to, na co mam ochotę i nie będę wcale patrzeć na zegarek. Letni plener czytelniczy już otwarty bo stosik a właściwie całkiem spory stos książek czeka na przeczytanie. Ale więcej o książkach będzie w innym wpisie.
Tymczasem lipiec minął pod znakiem pracy, wizyt u lekarzy, kolejnych badań i różnych około domowych zajęć, które całkowicie mnie zaabsorbowały nie dając czasu na blogowanie. Właściwie do komputera siadałam tylko po to, aby napisać program szachowy dla dzieci, na którym będę pracowała z przedszkolakami od września. Oczywiście Ronja mnie tu dzielnie wspierała swoją obecnością.
A tak naprawdę to pilnowała kiedy skończę, aby usłyszeć hasło "spacer". Do naszej psiej ekipy dołączyła na kilka dni Marża i co najważniejsze, to dziewczyny nareszcie się świetnie dogadywały.
A podczas spacerów można trafić na takie piękne pola rumianków.
I oczywiście na takie towarzystwo. Ten mały dziczek, wystraszony chodził po wsi, nie sprawdzaliśmy czy jest sam, czy gdzieś w pobliżu jest matka.
Lato latem, ale szydełko cały czas jest w ruchu. Tutaj taki komplet podkładek pod dzbanek i kubeczki. Te małe serwetki są jeszcze przed naciągnięciem.